Wywiad z Iloną Gołębiewską

Niedawno mogliście przeczytać recenzję powieści „Pozwól mi kochać”, a dziś mamy dla Was wywiad z jej twórczynią, Iloną Gołębiewską, który w szczególności ucieszy fanów autorki.

Jest Pani autorką sześciu bestsellerowych powieści. Wszystko wskazuje na to, że najnowsza również okaże się wydawniczym sukcesem. Jak wyglądały początki Pani literackiej przygody?

Zgodnie z podaniami rodzinnymi w wieku pięciu lat zapowiedziałam, że w przyszłości będę uczyć i pisać książki, co się spełniło w każdym calu. Książki towarzyszyły mi od zawsze, a czytanie było i jest pasją. Potem przyszedł czas na pisanie. Najpierw była poezja, potem bajki dla dzieci, następnie teksty naukowe z racji wykonywanego zawodu, a na koniec powieści obyczajowe. Pierwszą z nich napisałam w wieku około dwudziestu trzech lat. Znalazłam dużego wydawcę, ale finalnie zrezygnowałam z wydania powieści, gdyż czekał mnie wyjazd za granicę, miałam zupełnie inne plany. I to była dobra decyzja, bo kolejne powieści napisałam już jako dojrzała kobieta, z konkretnym doświadczeniem zawodowym i życiowym, co myślę, że widać w moich powieściach – są one dojrzałe, podejmują ważne tematy, ukazują emocje. Pisanie to moja ogromna pasja i radość dzielenia się opowieściami o ciekawych ludziach i miejscach, gdzie sama chętnie bym pojechała.

Skoro mowa o sukcesie wydawniczym, to warto wspomnieć, że sukces ma wiele twarzy. Pokazuje to Pani w swojej nowej książce. Sabina jest kobietą sukcesu, która z dnia na dzień traci wszystko, na co pracowała przez całe swoje życie…

W dodatku ten sukces zawodowy był jedynym bezpiecznym punktem jej życia. Niejako stanowił rekompensatę tego, że nie wiodło się jej w związkach i w relacji z matką. Sabina swojej pracy zawodowej poświęciła niemal wszystko: rodzinę, prywatny czas, zdrowie. Wydawało jej się, że jest doceniana, ma autorytet wśród współpracowników i studentów. A tu okazało się, że wystarczy pochopne oskarżenie (dokładnie o oszustwo i przyjęcie łapówki), by wszyscy nagle się od niej odwrócili, a ona sama stanęła na sali sądowej w charakterze głównej podejrzanej. W jednej chwili traci wszystko. Ale to jest moment, kiedy wreszcie musi zmierzyć się sama ze sobą i zastanowić się, czego tak naprawdę pragnie w swoim życiu i czy przypadkiem nie budowała go na pozorach. Mam już pierwsze sygnały od czytelników, że ten wątek daje dużo do myślenia. Dla mnie samej sukces jest czymś bardzo subiektywnym. Kiedyś też inaczej do niego podchodziłam. Przez wiele lat sama pracowałam na uczelni i o mojej wartości jako wykładowcy stanowiła liczba napisanych artykułów, zdobytych dla uczelni punktów, uzyskanych projektów badawczych. Gdzieś w tym wszystkim uciekał czynnik ludzki i nie ukrywam, że z czasem zaczęło mnie to męczyć.

Jak na prawdziwą mistrzynię emocji przystało i w „Pozwól mi kochać” dostarcza ich Pani cały wachlarz. Podczas lektury na przemian możemy się śmiać i płakać. Pokazuje Pani, że wystarczy dosłownie jedna chwila, by wizerunek i dobre imię, na które pracowaliśmy latami, rozpadły się na kawałki. Czy łatwo po napisaniu powieści pełnej trudnych emocji odciąć się od tak silnych przeżyć?

To prawda, w każdą napisaną przeze mnie powieść wkładam wiele serca. Jestem zdania, że by czytelnik mógł w powieści znaleźć konkretne emocje, stany, myśli, to najpierw autor powinien się w ten sam sposób zaangażować. Wtedy jest ogromna szansa na to, że powieść będzie wiarygodna, a czytelnik będzie się mógł w niej przeglądać niczym w lustrze. Jednak ma to swoją cenę i ja jako autorka po napisaniu powieści czuję się po prostu zmęczona. Mam na to doskonałe lekarstwo. Robię sobie totalny reset i rzucam się na prace fizyczne. Śmieję się, że w jednej chwili staję się perfekcyjną panią domu :-) Sprzątam, piorę, szyję, gotuję, szaleję z pracami w ogrodzie, wynajduję sobie zajęcia manualne, potrafię przemeblować mieszkanie albo spędzam bardzo dużo czasu na wycieczkach po okolicy.  Robię wszystko to, co nie jest związane z pisaniem. Bardzo mi to pomaga, ale gdzieś po tygodniu znowu tęsknię za klawiaturą laptopa i ciągnie mnie do pisania nowej historii.

W swojej najnowszej powieści jak zwykle porusza Pani wiele bardzo istotnych tematów. W „Pozwól mi kochać” jesteśmy świadkami niełatwej relacji matki i córki – główna bohaterka, Sabina, nie może porozumieć się ze swoją matką. Dlaczego postanowiła Pani podjąć właśnie ten temat? Czy historia Sabiny i Anieli jest odzwierciedleniem Pani relacji z Pani mamą, czy inspiracji szukała Pani gdzieś indziej?

Z moją mamą mam bardzo serdeczne i przyjacielskie relacje. Wzajemnie możemy na siebie liczyć, wspieramy się i tworzymy zgrany duet. Chociaż pod wieloma względami się mocno różnimy, mamy odmienne zdanie, inne podejście do życiowych spraw, ale szanujemy to i staramy się nie wchodzić sobie w drogę. Jednak moje doświadczenie zawodowe i ogólnie obserwowanie ludzi pozwoliło mi na stwierdzenie, że relacja między matką i córką jest jedną z najtrudniejszych w naszym życiu. Dwie kobiety, w jakimś stopniu różne, niekiedy ze sobą rywalizujące, czy nawet o siebie zazdrosne. Do tego dochodzą silne emocje, wzajemna miłość lub niechęć… bardzo łatwo w tej sytuacji o konflikt. To pokazuje wątek relacji między Sabiną a jej matką Anielą. Poza tym obie zaczynają dostrzegać, że nie do końca oceniały siebie we właściwy sposób, pogubiły się we wzajemnych oskarżeniach, a to nigdy nie prowadzi do dobrego. Jest między nimi wiele tajemnic, niedomówień, dziwnych wyobrażeń. Los daje im szansę na lepsze poznanie się i wyjaśnienie dzielących ich tematów.

W swojej najnowszej książce sporo miejsca poświęca Pani również pasji i jej znaczeniu w życiu człowieka. Dlaczego posiadanie hobby jest ważne? Czym prywatnie interesuje się Ilona Gołębiewska?

Dla mnie pasja jest sensem życia, jego dopełnieniem, formą pokazania siebie i tego, co nam w duszy gra, oderwaniem się od codzienności, relaksem, idealnym sposobem na spędzanie wolnego czasu i poprawę humoru. Poza pisaniem mam wiele zajęć, które dają mi szczęście i satysfakcję. Dużo czytam, zajmuję się renowacją starych mebli, ostatnio byłam na kursie wyrabiania świec, cały czas remontuję swój stary dom na wsi, pasjonuję się zielarstwem i zdrową żywnością, uprawiam własny ogródek. Kiedy tylko mogę, to podróżuję, chodzę na spotkania z ciekawymi ludźmi, często zaglądam do teatru. Sporo tego, ale nigdy się nie nudzę i mam wrażenie, że co dwa tygodnie odkrywam nową pasję :-) Jestem ciekawa ludzi, świata, różnych zajęć i chcę ich spróbować.

Wiemy, jak ważne są dla Pani dobre relacje z czytelnikami. Ma Pani wierne grono czytelniczek, które chętnie podchodzą do Pani podczas targów książki i spotkań autorskich. Czy docierają do Pani głosy, że Pani książki pomagają czytelniczkom rozwiązywać problemy, z którymi borykają się na co dzień?

Każdego dnia dostaję wiadomości od moich czytelników (zarówno kobiet, jak i mężczyzn) – w mediach społecznościowych i mailowo. W każdej powieście na końcu Słowa od autorki zostawiam kontakt do siebie z prośbą o podzielenie się opinią i wrażeniami po lekturze. Czytelnicy bardzo chętnie z tego korzystają. Zazwyczaj piszą, co im się w powieści najbardziej podobało, jacy bohaterowie skradli ich serce, który z wątków ujął ich najmocniej. W swoich powieściach zawsze podejmuję ważne tematy, jak np.: trudne relacje w rodzinie, kłopoty w związkach, samotność, brak wsparcia, problemy finansowe, życiowe porażki, rozpad relacji, tajemnice sprzed lat, wpływ przeszłości na nasze życie. Dlatego moje powieści są jak lustro, w którym można się przejrzeć. Czytelnicy piszą, że jakiś wątek lub konkretny bohater dał im dużo do myślenia, skłonił do refleksji nad swoim życiem, pomógł w podjęciu trudnej decyzji, zmienił utarte przekonania czy pozwolił zwrócić uwagę na coś ważnego. Czasami są to bardzo intymne wiadomości, opisujące życie czytelnika, wszystkie złe doświadczenia, po których nastał lepszy czas. Innym razem ktoś pisze, że dzięki mojej powieści zaczął lepiej doceniać całe dobro, które dostał od losu, bo wcześniej tego nie robił. Dla mnie jako autorki jest to ogromny sukces. Moje powieści mają realny wpływ na czyjeś życie. Oczywiście stoi za tym duża odpowiedzialność i jestem jej świadoma.

Na koniec proszę zdradzić, nad czym Pani obecnie pracuje.

Kilka dni temu skończyłam pisanie historii Klary Horczyńskiej i jestem zadowolona ze swojej pracy. Premiera powieści w przyszłym roku. Ale też w międzyczasie piszę coś zupełnie innego, spoza sagi o dworze na Lipowym Wzgórzu. Będzie to opowieść o ludziach mieszkających w wielkim mieście, którzy mają wszystko, poza prawdziwym uczuciem. Chcę pokazać, jak bardzo dotkliwa może być samotność i to, że pozory szczęścia tak łatwo mogą nas odciągnąć od tego, co tak naprawdę w życiu jest ważne. Już nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła uchylić rąbka tajemnicy. Bardzo serdecznie dziękuję za rozmowę i pozdrawiam serdecznie czytelników Kulturantek!


Autor zdjęć – Damian Deja

 

Komentarze

komentarze

3 Replies to “Wywiad z Iloną Gołębiewską”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook IconTwitter IconŚledź nas n Instagramie!Śledź nas n Instagramie!

Korzystając z tej witryny akceptujesz politykę prywatności więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close