„Uwerturę trzeba czytać trochę między wierszami” – wywiad z Adrianną Rozbicką

Przed wakacjami mogliście poznać moją opinię na temat „Uwertury” – debiutanckiej powieści Adrianny Rozbickiej. Dzisiaj zapraszam Was do przeczytania wywiadu z autorką. Dowiecie się m.in. co było inspiracją dla powieści, czym jest dla autorki taniec i nad czym obecnie pracuje.

Co skłoniło Cię do napisania „Uwertury”?

Kiedy pragniesz pisać to świetnie, ale jeszcze musisz mieć o czym. Może to być historia całkowicie zmyślona albo naznaczona życiowymi doświadczeniami, przemyśleniami itd. W każdym razie trzeba czuć wewnętrzną potrzebę opowiedzenia tego. Tak właśnie było z Uwerturą. Już dawno chciałam pisać. Taniec w pewnym okresie mojego życia zajmował najważniejsze miejsce i stąd właśnie pomysł. Umieścić akcję powieści w środowisku artystów estradowych. Niewiele znam książek o tej tematyce.

„Uwertura” odkrywa brutalny świat artystów, życia pasją i dla pasji bez względu na koszty. Czy wydarzenia opisane w książce były inspirowane prawdziwymi sytuacjami?

Choć Uwertura jest fikcją literacką, to wiele podobnych sytuacji, które opisuję w książce, wydarzyło się. Nie mi i nie koniecznie moim przyjaciołom, ale pracując z różnymi ludźmi, w różnych miejscach na świecie, siłą rzeczy byłam uczestnikiem lub zwykłym obserwatorem podobnych zachowań, działań, sytuacji. Oczywiście nie są to, te same wydarzenia, jedynie zostawiły pewien ślad w pamięci, pobudziły wyobraźnię, zainspirowały wystarczająco, by okazać się pożyteczne przy pisaniu. Dobrze mieć chociaż minimalne pojęcie o tym, o czym się pisze. Bezpośrednie doświadczenie albo szeroki research.

Czy możemy się spodziewać kontynuacji historii z „Uwertury”? Bardzo jestem ciekawa, co mogłoby się przydarzyć bohaterom po zakończeniu powieści.

W życiu wszystko jest możliwe. Niczego nie wykluczam. Obecnie jednak pracuję nad inną powieścią.

Z jakim odbiorem swojej debiutanckiej powieści spotkałaś się dotychczas? Nie jest to książka prosta w odbiorze, nie jest też typową lekką rozrywką na wieczór. Wbrew pozorom porusza trudną tematykę i może być opacznie rozumiana.

Dobre spostrzeżenie. Miałam najróżniejsze feedbacki. Wiele, zwłaszcza młodych osób spodziewało się romansu z serii MTV, nie do końca zrozumieli motywacji bohaterów, a Uwerturę trzeba czytać trochę między wierszami. Wiele osób sięgało po książkę, pełnych obaw i sceptycyzmu, a zostali bardzo mile zaskoczeni. Były takie osoby, które zaufały intuicji, chciały przeczytać coś innego i się udało. Pojawili się też prawdziwi fani Uwertury, co niezmiernie mnie mobilizuje i cieszy. W Uwerturze odnaleźli część siebie czytelnicy, którzy w jakiś sposób mogli utożsamić się z bohaterami – tancerze czy pasjonaci tańca, osoby interesujące się życiem artystów po drugiej stronie kurtyny, ale także ci, którzy są wrażliwi, zagubieni, niezrozumiani, mają lub mieli podobne problemy, albo z takimi się zetknęli. I oczywiście ludzie, którzy po prostu mają pasję. Trochę refleksji, trochę pożądania, trochę humoru, trochę dramatyzmu, cała seria problemów i zaskoczeń, mnóstwo pasji.  Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie w mojej powieści.

Czy trudno było wydać „Uwerturę” będąc debiutantem?

Wiem, że trudno dziś wydać książę. Ja miałam szczęście i szybko pojawiły się propozycje.

W „Uwerturze” taniec jest ważnym elementem fabuły. A czym taniec jest dla Ciebie?

Dokładnie tak. Ważnym elementem, ale elementem, bo Uwertura jest powieścią o pasji, a nie o tańcu. Taniec, specyficzne środowisko artystów estradowych i moje doświadczenia, wydało mi się idealnym tłem do opowiedzenia o pasji, jako sile determinującej życie, zmieniającej jego bieg. Bez względu czy w pozytywny, czy negatywny sposób. Choć na dobrą sprawę akcja mogłaby rozgrywać się gdziekolwiek.

W życiu wszystko się zmienia. Ulega transformacji. Taniec dzisiaj już nie jest dla mnie tym, czym był kiedyś, chociaż był największą pasją w moim życiu. Nie wyobrażam sobie życia zupełnie bez tańca. Nie ma już sceny, reflektorów, ale ja nadal drygam. Gdzie się da. Ahahahahah!

 „Uwertura” była debiutem i to znakomitym. Czy pracujesz nad kolejną książką?

Dziękuję. Miód na serce mi wlewasz! Ahahaha. Tak! Jestem w trakcie pisania drugiej, zupełnie innej powieści, lecz nie mniej zaskakującej. To temat, który niezmiernie mnie interesuje i myślę, że będzie się działo.

Gdzie widzisz siebie za 5 lub 10 lat?

Dom na wsi, blisko morza. Mój facet bawi się z naszym psem w ogródku, ja piszę kolejną bestsellerową powieść, podglądając ich przez okno.

Kiedy i od czego zaczęła się Twoja przygoda z pisaniem?

Kiedyś pisałam, tak sobie do szuflady wiersze czy pamiętniki. Potem gdzieś to wysyłałam, najczęściej na konkursy w czasopismach. Czasem coś wygrałam np. termos do kawy czy książkę. Raz postanowiłam spróbować szczęścia i wysłałam opowiadanie dla dzieci do wydawnictwa Wilga. Opublikowali je. A potem była długa, długa przerwa, zanim dwa lata temu rozpoczęłam pisanie Uwertury.

Czym jest dla Ciebie pisanie książek?

Pasją, autodyscypliną, nauką, rozwojem, dorastaniem, koniecznością, szansą. Przyjemnością i cierpieniem jednocześnie.

Czym, poza pisaniem, zajmujesz się na co dzień?

Uczę jogi. Piszę i fotografuję przepisy. Doszkalam się. Pracuję.

Mieszkasz we Włoszech. Co skłoniło Cie do wyjazdu na południe Europy?

Przeznaczenie! :-)))

Zdradzisz nam coś więcej na ten temat?

Czasem życie daje nam sygnały, a my ignorujemy je lub nie umiemy ich odczytać. Czasem ciąg powtarzających się przypadków – jeśli ktoś nie wierzy w przeznaczenie – gdzieś nas prowadzi. Jak w Uwerturze. I w moim życiu. Przez wiele lat nieświadomie zmierzałam ku migracji, a kiedy mogłam z niej wrócić, pojawiły się kolejne powody, aby zostać.

Jak osobie z artystyczną duszą mieszka się i żyje w tak bogatym kulturowo kraju?

Z jednej strony cudownie, mieć te wszystkie skarby w zasięgu i karmić nimi artystyczną część duszy. Z drugiej ciężko. Życie tu nie jest łatwe. Chociaż gdzie jest?

Czy chciałabyś coś przekazać naszym czytelnikom?

Tak. Podziękować za zaufanie. Czasem łatwiej kupić zagranicznego autora i znany, wręcz otrzepany tytuł, niż dać szansę polskim debiutantom. Mogę obiecać, że moje książki, choć nie pozbawione wad, zawsze będą napisane z sercem i pasją. Będą zaskakiwać.

Dziękuję bardzo za podzielenie się z nami kawałkiem siebie, życzę dalszych sukcesów i niecierpliwie czekam na kolejną książkę. A naszym czytelnikom gorąco polecam lekturę wspaniałej historii, jaką jest „Uwertura„.

Komentarze

komentarze

One Reply to “„Uwerturę trzeba czytać trochę między wierszami” – wywiad z Adrianną Rozbicką”

  1. Pingback: 뉴토끼

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook IconTwitter IconŚledź nas n Instagramie!Śledź nas n Instagramie!

Korzystając z tej witryny akceptujesz politykę prywatności więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close