Hugh Laurie, jako blues boy.

musicNie taki znowu boy, bo Laurie swoje 50-te urodziny obchodził kilka lat temu. Czyż ten wiek nie jest idealny do tego gatunku muzyki? Czy główny odtwórca kultowej postaci doktora House’a może podbić rynek muzyczny swoją debiutancką płytą „Let them talk”? Czy tak dobry aktor może być także dobrym muzykiem? Kwestia dosyć sporna, jednak koneserzy gatunku na pewno skuszą się na ten łakomy kąsek.

Płyta została wydana 9 maja 2011r., a nad jej produkcją czuwał Joe Henry, którego styl zmieniał się przez lata od jazzu, przez rock i folk, aż po soul. Muzyczna wszechstronność producenta odbija się wyraźnym echem w albumie Hugh Laurie. Wszystkie utwory utrzymane są w klasycznych blues’owych, nowo-orleańskich aranżacjach, jednak nie zabraknie w nich wpływów muzyki jazzowej, folkowej czy country. Hugh nie tylko śpiewa, ale także daje popis swoich umiejętności gry na gitarze i pianinie – płynnie i z wyczuciem porusza się w blues’owych stylizacjach. Jako ich wieloletni miłośnik dobrze interpretuje wykonywane piosenki. Laurie bardzo dobrze wpisuje się w zarówno sposób grania na pianinie oraz specyfikę śpiewu, które są bardzo charakterystyczne dla blues’a.

Stary, dobry blues.

Piosenki zawarte na płycie fanom gatunku są znane od lat, jednak z całą pewnością sposób ich podania wpływa na atrakcyjność całości albumu. Zdradza on bowiem wieloletnie zamiłowanie Hugh Lauri’ego do blues’a oraz dobrą znajomość tego gatunku. Kogoś mogłaby zniechęcić sama myśl o Angliku śpiewającym blues’a, jednak już z serialu „Dr House” wiadomo, że Laurie świetnie opanował amerykański akcent, a ponadto jego głos – głęboki, ale nieco chrypiący – zgrabnie współgra z tego rodzaju muzyką.

Ważne co, ale też z kim.

Podczas nagrywania materiału na płytę, Hugh Laurie miał wsparcie w takich osobach jak Kevin Breit, który wtórował mu na gitarze, a także Vincent Henry, grającym na saksofonie. Laurie współpracował z takimi blues’owymi sławami jak Tom Jones, Irma Thomas czy Dr John. Nie da się też zignorować wokalnego i pianistycznego talentu zarówno Hugh Laurie’go, jak i współpracującego z nim zespołu muzycznego oraz  Allen Toussaint’a, sprawującego pieczę nad aranżacją całej płyty. Zespół wspierający składał się z: Jay Bellerose – perkusja, David Piltch – gitara basowa, Greg Leisz -gitara, dobro oraz mandolina, Patrick Warren – klawisze oraz Kevin Breit – gitara i mandolina. Bez tych ludzi, ich talentu oraz ścisłej współpracy z Hugh Laurie, ta płyta brzmiałaby zupełnie inaczej, dlatego nie sposób nie wspomnieć o ich udziale w tworzeniu tej blues’owej perełki na rynku muzycznym.

Ale ja się nie znam na blues’ie!

Dla kogoś mniej obeznanego w tym gatunku muzycznym zarówno nazwiska, jak i tytuły piosenek mogą niewiele mówić o samej płycie. Więc jaka ona jest? Znajdują się na niej zarówno piosenki spokojne i melancholijne, takie jak chociażby tytułowa „Let them talk” czy „Six cold feet”, nastrojowe i odprężające jak „Guess I’m a fool”, „After you’ve gone”, do których słuchania nie powinno nam zabraknąć szklanki whisky, ale również utwory żywsze – np.: podczas słuchania „They’re red hot” na pewno będziemy energicznie wystukiwać rytm piętą o podłogę. Całość albumu „Let them talk” to ponad godzinna dawka muzyki blusowej, która jest pozycją obowiązkową dla pasjonatów, ale także osób, które do tej pory nigdy nie słuchały takiej muzyki – po przesłuchaniu „Let them talk” może się okazać, że nawet najwięksi sceptycy przekonają się i złapią blues’owego bakcyla, tak jak Hugh Laurie wiele lat temu, kiedy mył jeszcze młodym chłopcem.

Poniżej znajduje się pełna lista utworów z albumu „Let them talk”:

1. St. James Infirmary
2. You Don’t Know My Mind
3. Six Cold Feet
4. Buddy Bolden’s Blues
5. Battle of Jericho
6. After Your’ve Gone
7. Swanee River
8. The Whale Has Swallowed Me
9. John Henry
10. Police Dog Blues
11. Tipitana
12. Winin’ Boy Blues
13. Theyr’re Red Hot
14. Baby, Please Make a Change
15. Let Them Talk

Dodatkowo, na limitowanej wersji płyty znajdują się jeszcze kolejne utwory bonusowe:

16. „Guess I’m a Fool”

17. „It Ain’t Necessarily So”

18. „Lowdown, Worried and Blue”

W Polsce płyta była dystrybuowana przez firmę fonograficzną Warner Music Poland.

Komentarze

komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook IconTwitter IconŚledź nas n Instagramie!Śledź nas n Instagramie!

Korzystając z tej witryny akceptujesz politykę prywatności więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close