„Wytwórnia Smakowitych Lodów Vivien” – powieść obowiązkowa dla każdego smakosza!

Tym razem chciałabym zaproponować coś, co pobudzi Wasze kubki smakowe. Jeżeli jesteście na diecie, uwaga… czytanie tej książki grozi niepohamowaną chęcią otwarcia lodówki! Jeśli natomiast uwielbiacie słodycze, a zwłaszcza tradycyjne, domowe lody – zapraszam do lektury książki „Wytwórnia Smakowitych Lodów Vivien” Abby Clements.

Kim jest tytułowa Vivien? Przesympatyczną starszą panią, która od dziesięcioleci prowadzi lodziarnię. Znana jest w całym mieście z bezinteresowności i dobroci serdeczności. Niespodziewanie umiera na atak serca, a podupadła lodziarnia trafia w spadku do jej wnuczek – Anny i Imogen.

Anna jest osobą o łagodnym usposobieniu, która w kuchni odnajduje się idealnie. Właśnie kupuje wymarzone mieszkanie niedaleko babci, w którym zamieszka z chłopakiem. Kiedy odbiera klucze dowiaduje się o nagłym odejściu Vivien. Imogen to zapalona podróżniczka i artystka. Wszystko układa się idealnie: mieszka przy plaży na Tajlandii, ma cudownego chłopaka, robi podwodne zdjęcia roślinom, rekinom i innym morskim stworzeniom, kiedy dostaje telefon z Wielkiej Brytanii i dowiaduje się o rodzinnej tragedii…

Dziewczyny mają dwa odmienne temperamenty, co rusz targają nimi sprzeczne uczucia. Po pierwotnym planie sprzedaży lodziarni i widoku pogrążającego się w depresji ojca, innymi słowy przywrócić jej dawnej świetność. Na ich drodze stoi wiele trudności i komplikacji, co skłania je do podjęcia wielu ryzykownych kroków. Wyjazd na kurs robienia tradycyjnych lodów do Włoch i zakup starej ciężarówki do rozwożenia lodów, to jedynie przykłady. Szybko zaczyna im brakować pieniędzy im pieniędzy, ale żeby tego było mało, komuś bardzo zależy na tym, by lodziarnia pomimo już i tak znikomej ilości klientów, upadła całkowicie. Negatywne recenzje i artykuły w prasie tylko to potwierdzają…

Książka jest powieścią obyczajową, w której toczy się codzienne życie rodzinne kilku osób. Rutynowe zajęcia, problemy zawodowe i miłosne. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie wszechobecny zapach i smak pyszności. Liczne eksperymenty, testy, przepisy… szczegółowo wymieniane składniki i smaki. Uwierzcie mi na słowo, wobec tych smakowitych opisów, które zdominowały główny trzon fabuły, pasji z jaką były spisane i zaangażowania bohaterek, nie mogłam przejść obojętnie… Powiem wprost – przez pierwsze pół książki walczyłam z ogromną pokusą wieczornego, łakociowego obżarstwa.

Mało tego! Poza powieścią, na końcu książki jest kilka fantastycznych przepisów na wykonanie domowych lodów o smakach, które przewijały się przez kolejne strony. Ponieważ zdają się być smakowite, a o kombinacjach smakowych nigdy nie słyszałam – z całą pewnością spróbuję zrobić je samodzielnie. A może ktoś z Was miałby ochotę potestować? Z chęcią prześlę* któryś z ulubionych przepisów autorki książki Abby Clements. Lody jagodowe? Słone karmelowe? O smaku wina Marsala i tiramisu? Klasyczne waniliowe? Brzmi smacznie? Dla mnie bardzo.

Samą powieść polecam właściwie wszystkim. Pełna trosk i problemów, ale jednocześnie optymistyczna, barwna i poczuciem humoru. Jest napisana w inny sposób, niż książki, które czytałam do tej pory. Codzienność osób staje się tłem dla miejsca, lodziarni, która ma szansę na drugie życia jako „Wytwórnia Smakowitych Lodów Vivien”. Właśnie ta zamiana ról jest najbardziej fenomenalna! Miejsce staje się głównym bohaterem, a ludzie stanowią dla niego tło, niczym kolorowy pejzaż.

*Jeśli jesteś zainteresowana fantastycznymi przepisami na lody z książki Abby Clements, wyślij do mnie maila na adres: redakcja@kulturantki.pl w temacie wiadomości wpisz „Do Ewy – „Wytwórnia Smakowitych Lodów Vivien”

Okładka pochodzi ze strony wydawnictwa Zysk i S-ka (kliknij w miniaturę, żeby przejść na stronę wydawnictwa):

Komentarze

komentarze