Shirley Jackson „Zawsze mieszkałyśmy w zamku”

Kiedy przeczytałam książkę „Nawiedzony Dom na Wzgórzu” Shirley Jackson, przyszła mi ochota na inne tytuły tej autorki. Kolejnym dreszczowcem, w który się zagłębiłam jest gotycka powieść „Zawsze mieszkałyśmy w zamku”. Czy porwał mnie równie bardzo jak wcześniejszy?

Główną bohaterką jest Mary Katherine Blackwood, która mieszka w rodzinnej posiadłości razem ze swoją siostrą Constance i wujem Julianem. Rodzina Blackwoodów teraz liczy trzy osoby, ale nie zawsze tak było. W posiadłości doszło do tragedii, w której pozostali zginęli. Od tej pory żyjący członkowie rodziny są wytykani palcami, plotki o nich są przekazywane z ust do ust. Nie są mile widziani, a każde wyjście z domu oznacza nieprzyjemności.

Mroczna przeszłość

Siostry znalazły swój sposób na życie, mieszkają w odosobnieniu, ale niczego im w zasadzie nie brakuje. Co jakiś czas Mary Katherine udaje się do miasteczka, żeby załatwić sprawunki i zrobić zakupy. W ten sposób chce ochronić swoją starszą siostrę przed jawną wrogością ze strony mieszkańców. W zasadzie ich dni mogłyby dalej mijać w niezakłóconym spokoju, mogłyby dalej udawać, że wszystko jest w porządku. Ale przyjazd kuzyna wiele mieszka w ich relacjach i nie tylko. Co stało się przed laty w domu? Czy tragiczne wydarzenia zawsze będą wracały? Oczywiście nie zdradzę więcej szczegółów. Tą książkę trzeba poczuć, a do tego konieczny jest element niepewności.

W otoczeniu, które wywołuje ciarki

„Zawsze mieszkałyśmy w zamku” to książka, w której z jednej strony dzieje się dużo, a z drugiej akcja jest stonowana, mroczna, budząca niepokój. Jak dla mnie stanowi to niezbyty dowód na to, że Shirley Jackson jest mistrzynią swojego gatunku. Zaplanowano ekranizację tego tytułu i jestem niezmiernie ciekawa, czy choć trochę odda jego klimat.

„Usłyszałam, jak schodzi po stopniach, i wiedziałam, że patrzy w stronę piętra. Wszystkie okna były zamknięte. Boczne drzwi także. Nawet nie próbowałam wyglądać przez wąskie szybko obok drzwi; oni zawsze zauważali najlżejszy ruch, a gdybym dotknęła zasłon w jadalni, od razu rzuciłby się w stronę domu, wykrzykując: „Tam jest! Tam jest!”. Oparłam się o frontowe drzwi i pomyślałam, że kiedy je otworzę, będzie leżał martwy na podjeździe”.


Za książkę do recenzji dziękujemy:

Komentarze

komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook IconTwitter IconŚledź nas n Instagramie!Śledź nas n Instagramie!

Korzystając z tej witryny akceptujesz politykę prywatności więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close