„Kukułcze jajo” Camilla Läckberg

kukułcze jajo

kukułcze jajoKojarzycie ten rodzaj historii, w którym, jakby w powietrzu, unosi się jeszcze nie wyrażony dramat? Opowieści, w których interesująca fabuła próbuje nas wciągnąć w bieżące wydarzenia, ale my, czytelnicy, czekamy na punkt zapalny, wydarzenie, które musi nadejść i wywrócić świat bohaterów do góry nogami? Takie właśnie jest „Kukułcze jajo” Camilli Läckberg.

„Kukułcze jajo” jest thrillerem, w którym od początku, w każdym momencie czuć narastające napięcie. Przyglądamy się życiu kilku rodzin, wchodzimy w beztroskę, ale i zwyczajną codzienność, widzimy jak banalność miesza się z pewnym uprzywilejowaniem. Poznajemy powiązania między rodzinami oraz poszczególnymi bohaterami i jesteśmy w tych narracjach w pełni. A jednak przeplatanie obecnych wydarzeń ze stopniowo odsłanianą  historią sprzed kilkudziesięciu lat sprawia, iż przeczuwamy, co może się wydarzyć. Morderstwo. I choć jedna śmierć – fotografa będącego łącznikiem przeszłości z teraźniejszością, a co nawet istotniejsze – wpływowymi osobistościami świata kultury sztokholmskiej wystarczyłaby do pełni kryminalnej zagadki, jedno zabójstwo to za mało…

Zaburzony spokój

„W ruchach Louise było coś takiego, że Elisabeth zesztywniała. Synowa poruszała się jak na zwolnionych obrotach. Już się nie obejmowała ramionami, chroniąc przed zimnem, ręce zwisały wzdłuż ciała, szła niezgrabnie, potykając się.
   – Henning – odezwała się Elisabeth, wstając. – Chodź tutaj.
   – Co? O co chodzi?
   Henning odłożył gazetę i z wysiłkiem podniósł się z fotela. Rano zawsze potrzebował dłuższej chwili na rozruszanie stawów.
   – O, Louise, coś z nią nie tak.
   -Elisabeth podeszła bliżej okna i skinieniem przywołała męża, który stanął obok. Patrzyli oboje na postać na dworze.
   – No co? Chyba nic takiego…
   Urwał nagle, a Elisabeth musiała głęboko zaczerpnąć tchu. Louise miała chyba jakieś plamy na swetrze. I na rękach.
   Louise zrobiła jeszcze kilka kroków, przystanęła i podniosła ręce w ich stronę. Teraz już zobaczyli – plamy krwi na całym ciele. Zobaczyli jeszcze, jak otworzyła usta. Utkwiła spojrzenie w ich oczach. A potem rozległ się krzyk.”

Przemilczana historia

Rolf pracuje nad wernisażem swoich fotografii, lecz tym razem  – o ile jego dotychczasowe prace zyskiwały uznanie i wyceniano je na niebagatelne kwoty – przygotowuje coś szczególnego. Coś, co odda głos przeszłości, która związała ze sobą kilku prominentów, w tym przyszłego zdobywcę literackiej nagrody Nobla. Jednak lata 80. ubiegłego wieku, okazuje się, nie tylko splotły losy kilku bohaterów przyjaźnią i stworzeniem cenionego w kraju klubu artystów i myślicieli, ale i tajemnicą. Śmiercią. Gdy fotograf planuje wydobyć na światło dzienne coś, co powinno pozostać w ukryciu, pada ofiarą zabójstwa. Pierwotne ustalenia dochodzenia ślizgają się po powierzchni, choć brzmią niezwykle logicznie. Pamięć bliskich fotografa przywołuje tajemniczą Lolę, do której dotarcie okazuje się być kluczowe. I z pewnych względów niemożliwe…

Thriller Läckberg oplata czytelnika i zanurza w akcji, która gęstnieje z każdą migawką – „rozdziałem”. Sprawia, iż mimo pozornie błahych wątków, czytelnik odczuwa dyskomfort i ekscytację czekając na nadciągającą katastrofę. Tak – teraźniejszość nie istnieje w oderwaniu od przeszłości. Czy to na pewno dobra wiadomość?


Za egzemplarz do recenzji dziękujemy wydawnictwu

Wydawnictwo Czarna Owca logotyp

 

Komentarze

komentarze

Facebook IconTwitter IconŚledź nas n Instagramie!Śledź nas n Instagramie!

Korzystając z tej witryny akceptujesz politykę prywatności więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close