„Jęk zamykanych bram” Wojciech Wójcik

Niezmiennie od kilku lat Wojciech Wójcik jest jednym z autorów kryminałów, przy którym wiem, że mogę spodziewać się wielu wrażeń. Nie zawiódł mnie także w swojej najnowszej książce „Jęk zamykanych bram”. Ponownie wątków i zaskoczeń jest tak dużo, że niezależnie od tego, jak wytrawnymi detektywami się czujecie, to finału nie zgadniecie.

Lubię książki kryminalne, gdzie dzieje się sporo i nie można się od nich oderwać. Mam na półce kilka tytułów Wojciecha Wójcika i każdy z nich wpisuje się w to wymaganie. Co serwuje czytelnikom tym razem?

Dlaczego Arek Maj musiał zginąć?

Warszawski klub Trzynastka skrywa mnóstwo tajemnic i przyciąga m.in. studentki szukające sponsora. Wśród pracowników ochrony jest Arkadiusz Maj. Po pięćdziesiątce, dobrze zbudowany, może budzić grozę. Nie ma przyjaciół poza młodą dziewczyną Edytą, która również pracuje w klubie. Wręcza jej na przechowanie dużą kwotę pieniędzy. Zaraz potem zostaje pobity, a w szpitalu ktoś go zabija… Kto i dlaczego to robi? Odpowiedź na to pytanie próbuje znaleźć niezależnie kilka osób.

Pierwszą z nich jest Edyta. Pieniądze, które powierzył jej znajomy przed śmiercią, są dla niej ciężarem. Zamierza więc odnaleźć kogoś, kto może być jego spadkobiercą. Drugą jest Andżelika, młoda lekarka, która tylko na moment opuściła dyżur i w tym czasie ktoś zabił jej pacjenta. Jest jeszcze Mateusz. Były policjant, ma tego samego pracodawcę, co Arek i na jego zlecenie ma się dowiedzieć, co się stało. Każda z tych osób działa niezależnie, jednak żadna nie jest w stanie dowiedzieć się niczego o Arkadiuszu Maju. Tak jakby nigdy nie istniał… Atmosfera się zagęszcza, pojawia coraz to więcej zagadek i żadnych odpowiedzi. Kim był denat i dlaczego musiał zginąć?

„Jęk zamykanych bram” – zaskoczenia na każdej stronie

Korci mnie, żeby opowiedzieć nieco więcej, ale ponieważ dzieje się niesamowicie dużo, zepsułabym wam przyjemność z lektury. To, co mamy na pierwszych kilkunastu stronach, a więc zamieszanie wokół śmierci Maja, jest jedynie wierzchołkiem góry lodowej. Kolejne kartki przynoszą dużo rewelacji i jeśli się dobrze nie skupicie, możecie coś ważnego pominąć, a istotne jest wszystko. Jestem pewna, że kiedy już zaczniecie czytać, to z wypiekami na twarzy będziecie śledzić poczynania bohaterów.


Za egzemplarz do recenzji dziękujemy:

Komentarze

komentarze

Facebook IconTwitter IconŚledź nas n Instagramie!Śledź nas n Instagramie!

Korzystając z tej witryny akceptujesz politykę prywatności więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close