„Green Witch” i zielone czary-mary

W tym roku Wydawnictwo Kobiece wypuściło na rynek całkiem niezłą książkę Arin Murphy-Hiscock.

Przyznam, że otwierając „Green Witch”, trochę obawiałam się metafizycznego „bleblania”. Na szczęście podano je w ilości, jaką spokojnie da się strawić. Co mi rzeczywiście przeszkadzało, to powtarzanie w kółko tego samego. Mechanizm nieładnie skojarzył mi się z sekciarską retoryką. Wiedząc o tym, że autorka jest wiccanką, mimo wszystko starałam się nie zrażać do lektury, tylko zachować zdrowy dystans. Tym bardziej, że Murphy-Hiscock kilkakrotnie zaznacza, że książka nie służy do propagowania ideologii wiccańskiej.

Kim jest tytułowa zielona czarownica?

„Zielona czarownica ściśle współpracuje z przyrodą i jej darami. Wykorzystuje moc darów natury w celu poprawy samopoczucia fizycznego, kondycji duchowej oraz warunków otoczenia, a także pracuje nad nawiązaniem osobistego połączenia ze światem przyrody.”

Murphy-Hiscock przypomina, jak ważny jest szacunek do środowiska naturalnego. Ile dobrego możemy od niego dostać pod warunkiem, że będziemy o nie dbać. Całość jest ujęta we wdzięczne ramy ludowej „magii”, praktycznego czarowania w codziennym życiu z wykorzystaniem ziół, kwiatów, warzyw… Tego co naturalne, a nie chemicznie przetworzone.

W poradniku znajdziemy wskazówki dotyczące medytacji czy ogrodnictwa, recepty na ziołowe herbaty, sole do kąpieli, balsamy. Znajdują się tam również kulinarne przepisy, np. na zupę jabłkowo-migdałową z curry, którą postanowiłam ugotować. Wyszła naprawdę smaczna z jednym małym „ale” – za dużo cebuli. Wystarczyłaby połowa proponowanej przez autorkę ilości. Poniżej zamieszczam oryginalny przepis.

Przepis na zupę z jabłek, migdałów i curry

Składniki:

  • 1/4 szklanki masła,
  • 1 średnia drobno posiekana cebula,
  • 1/2 kg pokrojonych w kostkę wydrążonych jabłek,
  • 6 łyżek zmielonych migdałów,
  • 4 szklanki bulionu z kurczaka lub warzywnego,
  • 1/2 łyżeczki curry,
  • 1/4 łyżeczki soli,
  • 1/4 łyżeczki świeżo zmielonego czarnego pieprzu,
  • 1/2 szklanki lekkiej śmietany, jogurtu naturalnego lub mleka migdałowego,
  • posiekane prażone migdały do dekoracji.
  1. Rozpuść masło w dużym rondlu. Dodaj cebulę i smaż, aż zmięknie (około 5 minut). Dodaj pokrojone w kostkę jabłka i mieszaj delikatnie przez 2-3 minuty.
  2. Dodaj migdały i mieszaj przez kolejne 1-2 minuty.
  3. Wlej bulion, dodaj curry i doprowadź do wrzenia. Dodaj sól i pieprz do smaku.
  4. Zmniejsz temperaturę. Przykryj i gotuj przez 20 minut. Jabłka powinny być miękkie.
  5. Zdejmij zupę z ognia i pozostaw do ostygnięcia. Wlej ją do blendera lub robota kuchennego i zmiksuj na gładką masę.
  6. Przelej zupę przez sitko do czystego rondla. Dodaj śmietanę, jogurt lub mleko migdałowe i wymieszaj. Dodaj przypraw do smaku, skosztuj i dopraw jeszcze, jeśli potrzebujesz. Jeżeli zupa jest zbyt gęsta, dodaj nieco więcej bulionu. Podgrzej delikatnie.
  7. Podawaj na gorąco, przyozdabiając kilkoma plasterkami prażonych migdałów z dodatkową szczyptą curry, jeśli chcesz.

Smacznego!

Książka zainspirowała mnie również do poeksperymentowania z domowymi kosmetykami i zachęciła do olejków zapachowych. Obecnie testuję na wszystkie możliwe sposoby olejek lawendowy i jestem zachwycona. Zamówiłam też produkty potrzebne do przygotowania balsamu do ciała. Jeżeli dobrze pójdzie, w następnej kolejności zabieram się za produkcję na szerszą skalę. Myślę, że takie domowe kosmetyki to świetny pomysł na prezent.

Jak przygotować balsam do ciała?

Podaję wersję skróconą.

Składniki:

  • 1 i 1/2 łyżeczki wosku pszczelego,
  • 1/4 szklanki słodkiego oleju migdałowego lub oleju jojoba,
  • mały czysty pusty pojemnik,
  • rondel i wodę,
  • 5-9 kropli wybranego olejki lub olejków eterycznych,
  • 1 łyżeczkę witaminy E w oleju (opcjonalnie),
  • mały słoik lub pojemnik.
  1. Do odkręconego pojemnika włóż wosk pszczeli i olej migdałowy. Pojemnik – do rondla wypełnionego do połowy wodą. Podgrzewaj na średnim ogniu, dopóki składniki się nie rozpuszczą.
  2. Po zdjęciu z ognia wyjmij pojemnik z rondla i wlej do niego olejek eteryczny i olej z witaminą E.
  3. Po ostudzeniu mieszaniny delikatnie ją wymieszaj.
  4. Przelej ją do czystego pojemnika, zanim całkowicie stężeje. Zakręć pojemnik.

Proste, prawda? Od siebie mogę podpowiedzieć, że jako dodatek do balsamu (i nie tylko) świetnie sprawdza się olej z pestek truskawek. Ma działanie nawilżające, przeciwzapalne, antyoksydacyjne i przy tym pięknie pachnie. Można go także użyć przy pielęgnacji dłoni i paznokci.

Na początku lektury miałam duże wątpliwości co do wartości „Green Witch”. Suma sumarum z czystym sumieniem mogę polecić tę książkę każdemu, kto ceni sobie ekologiczne podejście do życia i chciałby chociaż na chwilę zmienić się w zieloną czarownicę lub zielonego czarownika.


Za książkę do recenzji dziękujemy:

Wydawnictwo Kobiece

Komentarze

komentarze

2 Replies to “„Green Witch” i zielone czary-mary”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook IconTwitter IconŚledź nas n Instagramie!Śledź nas n Instagramie!

Korzystając z tej witryny akceptujesz politykę prywatności więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close