„Dzień, w którym cię straciłam” Fiounnula Kearney

„Dzień, w którym Cię straciłam”, który zdecydowałyśmy się objąć naszym patronatem medialnym, to książka wyjątkowa. Opowiadająca o sile matczynej miłości, o cierpieniu po stracie dziecka i odkrywaniu smutnej prawdy, że nigdy do końca nie poznamy drugiego człowieka…

Chyba każdy rodzic myśli, że wie wszystko o swoim dziecku. Gdy jednak okazuje się, że dotychczas żył w wykreowanej przez siebie iluzji, długo broni się przed przyjęciem prawdy do wiadomości. Co więcej, nie chce uwierzyć w to, że jego dziecko mogło okazać się złym człowiekiem, celowo skrzywdzić drugą, bliską mu osobę… I że ma prawo do skrywania tajemnic przed swoimi rodzicami. Nie da się dziecka kontrolować przez całe życie. Trzeba pozwolić mu, tym bardziej jeśli dziecko dorosło, już dawno opuściło rodzinne gniazdo i zaczęło budować własną rodzinę.

Strata dziecka boli najbardziej

Życie Jess zmieniło się w ciągu jednej chwili. Dosłownie legło w gruzach i już nigdy nie będzie takie samo. Gdy dowiedziała się, że jej jedyna córka  Anna zaginęła po zejściu lawiny w Alpach, jej serce na moment przestało bić. Nie wiadomo, czy Annie i jej towarzyszowi udało się przeżyć. Jess przy życiu trzyma nadzieja i wnuczka, którą musi się zająć. Zrozpaczona matka liczy na cud, jednak czas mija nieubłaganie, a z każdym dniem szanse na zobaczenie córki żywej zbliżają się do zera… Gdy w jej ręce trafia telefon i korespondencja Anny, wychodzi na jaw, że młoda kobieta prowadziła sekretne życie. Jess będzie musiała zmierzyć się z nieznaną przeszłością swojego dziecka i poznać tajemnice, których wolałaby nigdy nie poznać…

 

Wzruszająca powieść o sile matczynej miłości

„Dzień, w którym cię straciłam” to rodzinny dramat, z akcją, która wciąga czytelnika kartka po kartce, odkrywając stopniowo piętrzące się tajemnice, brak zaufania i liczne kłamstwa. Smutek i żal mieszają się tutaj z zaskakującymi zwrotami akcji, nie dając chwili wytchnienia. Czytelnik patrzy na matkę, która przechodzi wszystkie etapy żałoby, musi jakoś pogodzić się z największą stratą w życiu — stratą dziecka. Dziecka, które pośmiertnie pokazało zupełnie nowe, już nie tak słodkie oblicze. Pokazany w utworze związek pomiędzy matką a córką skłania do refleksji nad tym, jak powinna wyglądać taka relacja. Jak wiemy z obserwacji współczesnego świata, związek ten jest często bardzo skomplikowany. Czy tak powinno być? Gdzie popełniamy błędy? I czy da się uniknąć tak napiętych relacji na linii matka — córka? Zachęcam do lektury książki „Dzień, w którym cię straciłam”. Gwarantuję, że nie zabraknie wzruszeń i całej palety emocji.

Jeśli jesteście ciekawi tej książki, to śledźcie uważnie nasz portal. Niebawem pojawi się konkurs, w którym do wygrania będzie egzemplarz książki „Dzień, w którym cię straciłam”. 

 

Zawsze są chwile „przed” i „po”. Głębokie momenty, gdy w jednej sekundzie życie jest wyraźnym zdjęciem o wysokiej rozdzielczości, a w następnej staje się ziarniste i nieostre.

Dzień, w którym to się wydarzyło, siódmy grudnia 2004 roku, był zwyczajny – nie działo się nic wyjątkowego. Niż baryczny znad Arktyki spowodował napływ zimnego powietrza, które sprawiło, że palce marzły mi nawet w rękawiczkach, a stopy zdrętwiały w kozakach z ociepleniem z owczej wełny. Zimowe niebo było zalane nieskazitelnym błękitem oszepconym jedynie cienkimi białymi smugami kondensacyjnymi pozostawionymi przez samoloty. 


Książkę objęłyśmy patronatem medialnym w ramach współpracy z:

 

Komentarze

komentarze

One Reply to “„Dzień, w którym cię straciłam” Fiounnula Kearney”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook IconTwitter IconŚledź nas n Instagramie!Śledź nas n Instagramie!

Korzystając z tej witryny akceptujesz politykę prywatności więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close