Aideen dba o to, co kocha – L.A. Casey, Bracia Slater. Aideen

Tych, którzy nie czytali jeszcze „Kane’a” ostrzegam, będą pewne spoilery. Bo z „Aideen” po prostu inaczej się nie da. Musicie mi wybaczyć. No to zaczynamy.

Po burzliwym i zaskakującym finale „Kane’a”, w końcu wszystko zaczyna się wszystko stabilizować i wydawać by się mogło, że już nic nie stanie im na przeszkodzie do pełni szczęścia. Kane pierwszy raz w życiu jest szczęśliwy. U swego boku ma kobietę, którą kocha a na dodatek wkrótce ma zostać ojcem. Mimo to, nie zapomina, że gdzieś niedaleko, w ukryciu, czyha jego wróg, z planami bolesnej zemsty. Wróg jednak nie wie, że Aideen jest gotowa poświęcić wszytko, by chronić swoją rodzinę.

Bardzo się cieszę, że Wydawnictwo Kobiece zdecydowało się wydać tak zwane “połówki”, czyli dodatkowe, dużo cieńsze historie, uzupełniające serię. W tym przypadku, nie znając ich, wiele byśmy stracili i nie rozumieli skąd, w następnej części zatytułowanej imieniem kolejnego z braci Slater, pojawiają się takie, a nie inne sytuacje, układy, związki itp. Ta zaledwie jedna trzecia podstawowego tomu wnosi i wyjaśnia więcej, niż można się spodziewać.

– Kane się zakochał. Chyba piekło zamarzło – skomentował Damien, rozbawiając tym innych.

Uśmiechnęłam się szeroko i trąciłam swoim nosem Kane’a.

– To ty nie widziałeś, że na zewnątrz świnie zaczęły latać? – droczyłam się z nim.

 

Jest tu mnóstwo humoru, zabawnych sytuacji, niejednokrotnie śmiechu do łez, ale i znajdziecie tu również garść dramatycznych sytuacji, mrożących krew w żyłach, mnóstwo napięcia czy też scen wyciskających z oczu łzy wzruszenia. Będzie naprawdę wesoło i ciekawie.

„Aideen” się po prostu połyka, czytając tę historię jednym tchem. Na dodatek po jej finale niecierpliwie czekam na kolejny tom serii o braciach Slater, czyli Rydera. Oj będzie tam bardzo interesująco. Mogę to Wam zagwarantować.

Koniecznie sięgnijcie po „Aideen” i całą wybuchową serię.

Za egzemplarz do recenzji dziękujemy

Komentarze

komentarze