„Diuna” – reż. Denis Villeneuve

Diuna - zdjęcie główne

Pod koniec października w polskich kinach nareszcie pojawiła się „Diuna” Denisa Villeneuve’a. Zła passa ekranizacji słynnej powieści Franka Herberta minęła, fani pisarza mogą się cieszyć.

Diuna - plakat filmu
Plakat promujący film „Diuna” (reż. Denis Villeneuve).

Filmowa „Diuna” powstała na kanwie legendarnej powieści Franka Herberta o tym samym tytule. To arcydzieło literatury fantastycznej z 1965 r. doczekało się wielu prestiżowych nagród (m.in. Nebula i Hugo), sprzedano ponad 20 milionów egzemplarzy. Jeden z nich trafił w ręce Denisa Villeneuve’a, a ekranizacja książki stała się marzeniem kanadyjskiego reżysera. 

Villeneuve nie jest pierwszym filmowcem, który porwał się na nakręcenie „Diuny”. Wcześniej tego zadania podjął się Alejandro Jodorowsky, jednak przedsięwzięcie zakończyło się klapą z powodu problemów finansowych. Pałeczkę po Jodorowskym przejął David Lynch. Wydawałoby się, że twórca tak immersyjnych, klimatycznych produkcji jak „Twin Peaks”, „Człowiek słoń” czy „Mulholland Drive” powinien sobie poradzić, niestety przedobrzył. Za dużo tam było Lyncha, za mało Herberta, a fani pisarza liczyli na to, że film wywoła podobne emocje co powieść. Z kolei widzom, którzy nie czytali książki i nie znali jej fabuły, trudno było zorientować się, o co chodzi.

Denis Villeneuve zdawał sobie sprawę, że decydując się na reżyserię „Diuny”, być może porywa się z motyką na słońce. Mimo to spróbował i efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania, bo jego adaptacja okazała się prawdziwym hitem. Siedząc na sali kinowej, oglądając film i słuchając towarzyszącej mu niezwykłej muzyki Hansa Zimmera, wiedziałam, że na pewno będę wracać do świata „Diuny” jeszcze nie raz.

Walka o planetę

Rzecz dzieje się na pustynnej planecie Arrakis czyli tytułowej Diunie. Arrakis słynie ze złóż potężnej substancji, tak zwanej Przyprawy posiadającej cudowne właściwości. Ten, kto z niej korzysta, żyje dłużej i może odbywać dalekie kosmiczne podróże. To oczywiście budzi chciwość i pożądanie, jakich nie są w stanie ugasić nawet żyjące na planecie ogromne mrożące krew w żyłach czerwie, czyhające na nieostrożnych wydobywców.  

Historia zaczyna się w momencie, gdy na Arrakis przybywa nowy lennik książę Leto I Atryda (Oscar Isaak), jego konkubina lady Jessica (Rebecca Ferguson) oraz ich syn i zarazem główny bohater Paul (Timothée Chalamet). Atrydzi zostają zaatakowani przez brutalny ród Harkonnenów (tu znakomita kreacja Stellana Skarsgårda w roli barona Vladimira Harkonnena), Leto ginie, a lady Jessica i Paul znajdują schronienie wśród wojowniczych tubylców zwanych Fremenami. Fremeni ze Stilgarem (Javier Bardem!) na czele podejrzewają, że Paul to Kwisatz Haderach, mesjasz i prorok, który wyzwoli ich spod panowania Harkonnenów. Czy mają rację? Tego dowiemy się z drugiej części „Diuny” w 2023 r.

Diuna - Paul i lady Jessica na pustyni
Kadr z filmu „Diuna” (reż. Denis Villeneuve, źródło: Multikino). Na zdjęciu Timothée Chalamet w roli Paula Atrydy i Rebecca Ferguson jako lady Jessica.

Geniusz Denisa Villeneuve’a

Geniusz wybitnego Kanadyjczyka polega na tym, że nawet gdy bierze na warsztat produkcję z gatunku science fiction, nigdy nie traci kontaktu z rzeczywistością. Nie obraża inteligencji widza wyssaną z palca bajką, która w żaden sposób nie pobudza intelektualnie, co najwyżej „resetuje” po ciężkim dniu (patrz: Marvel). Dla reżysera i zarazem absolwenta nauk ścisłych film SF musi być realistyczny, co podkreśla w bardzo ciekawej rozmowie z Guillermo del Toro w magazynie internetowym interviewmagazine.com:

Chciałbym, żeby film był tak realistyczny, jak to tylko możliwe. Oglądający go naukowiec nie powinien mieć żadnych wątpliwości co do wiarygodności obrazu.

Zawodowy profesjonalizm Villeneuve’a dotyczy także pracy z aktorami. Ich kreacje są przekonujące, a uczucia targające bohaterami zrozumiałe; łatwo się z nimi identyfikować. Dzieje się tak dzięki dobrze dobranej obsadzie. Oprócz Skarsgårda duże wrażenie robi Rebecca Ferguson i Jason Momoa jako Duncan Idaho (ach!).

Jednak jeśli chodzi o Chalameta, nie jestem do końca przekonana, że faktycznie stanowi najlepszy wybór z możliwych. Ma potencjał, ale czy wykorzystuje go w pełni? Liczę na to, że rozwinie swoją postać w kontynuacji „Diuny”. 

Diuna - Paul na Arrakis
Kadr z filmu „Diuna” (reż. Denis Villeneuve, źródło: Multikino). Na zdjęciu Timothée Chalamet w roli Paula Atrydy.

Monumentalizm i niepokój

Kolejnym atutem Villeneuve’a jest ponadprzeciętna umiejętność manipulowania emocjami widza na wielu różnych poziomach. Poprzez grę aktorów, to raz. Dwa – dzięki scenografii i zdjęciom. Trzy – muzyce.

W „Diunie”, podobnie jak w innym, równie udanym fantastycznonaukowym obrazie Villeneuve’a „Nowym początku”, wyraźnie widać skłonność reżysera do monumentalizmu: ogromne statki kosmiczne, budynki, przestrzenie. Z jednej strony przytłacza i niepokoi, z drugiej hipnotyzuje, nadaje całości kosmiczny wymiar. Zawdzięcza to głównie scenografowi Patrice’owi Vermette’owi i autorowi zdjęć Greigowi Fraserowi.

Władca strachu

Charakterystyczne dla „Diuny” są też dalekie ujęcia. Co ciekawe momentami to właśnie one sprawiają, że Villeneuve przejmuje kontrolę nad naszym lękiem. Jak tłumaczy we wspomnianej wyżej rozmowie:

Dystans pomiędzy tobą a źródłem niebezpieczeństwa wzmaga strach. Ta świadomość, że za chwilę sytuacja może się zmienić. Stworzenie efektu dystansu ze zbliżającym się potworem stało się moją obsesją.

Reżyser często buduje napięcie poprzez spowolnienie akcji. I choć w samym zabiegu fabularnym, jakim jest retardacja, nie ma nic specjalnie odkrywczego, w rękach Villeneuve’a to narzędzie staje się zabójcze. Zwróćcie uwagę na scenę, w której Paul zostaje zaatakowany w swojej sypialni przez hunter-seekera (latającego miniaturowego robota). Nie wiem, jak wy, ale ja skamieniałam w oczekiwaniu na najgorsze. I taki był zamysł reżysera:

Nie ma nic bardziej upiornego niż pająk, który zastygł w bezruchu. To mnie przeraża. Hunter-seeker powstał w oparciu o głęboki lęk przed nieruchomym obiektem. Przypomnij sobie koszmar, w którym masz wrażenie, że widzisz coś w rogu pokoju, ale nie jesteś pewny, czy to prawda. Uwielbiam ten rodzaj napięcia i wywołanie go było moim celem.*

Diuna - Paul podczas próby
Kadr z filmu „Diuna” (reż. Denis Villeneuve, źródło: Multikino). Na zdjęciu Timothée Chalamet w roli Paula Atrydy podczas próby z Pudełkiem z Bólem.

Magia Villeneuve’a

I na tym opiera się magia Denisa Villeneuve’a. Osacza widza, biorąc w posiadanie jego czas i emocje, wciągając go w świat wykreowany przez kanadyjskiego wirtuoza SF. Ta narkotyczna immersja uzależnia. Nie mogę się doczekać dalszego ciągu „Diuny”.


* Wszystkie cytaty pochodzą z rozmowy Denisa Villeneuve’a z Guillermo del Toro w magazynie internetowym interviewmagazine.com. 

Zwiastun filmu „Diuna” (reż. Denis Villeneuve).

Za zaproszenie na seans dziękujemy:

Multikino logo

Komentarze

komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook IconTwitter IconŚledź nas n Instagramie!Śledź nas n Instagramie!

Korzystając z tej witryny akceptujesz politykę prywatności więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close