Nina Majewska – Brown o fotografii, książkach i miłości do gotowania

IMG_0003Wszystkich fanów książek „Wakacje” i „Zwyczajny dzień” zapraszamy do poznania ich autorki. Zawsze uśmiechniętej i pełnej energii i optymizmu Niny Majewskiej – Brown. 

Na okładkach Pani książek są stworzone piękne kompozycje zdjęć, część z nich pochodzi z prywatnej kolekcji. Wyglądają na zrobione przez profesjonalnego fotografa. Ukończyła Pani w tym kierunku jakiś kurs, czy jest fotografem amatorem? Co najczęściej lubi Pani uwieczniać?  

Tak ładną okładkę zawdzięczam mężowi, który ją zaprojektował i przygotował. A ponieważ żyję w przekonaniu, że najlepszą protezą pamięci jest aparat fotograficzny namiętnie robię zdjęcia, utrwalając muśnięcia przyjemności – stąd w na okładce większość zdjęć pochodzi z moich zbiorów. Miło słyszeć, że wyglądają profesjonalnie, tym bardziej, że nie kończyłam żadnych kursów, a zrobione zostały telefonem :) Sukcesem jest dobre oko i światło, każdy może utrwalić to co miłe i przyjemne…

Najbardziej lubię fotografować krajobrazy i miejsca, w których miło spędzałam czas i wracać do nich w ponure dni. To takie moje akumulatorki.

Wiemy, że lubi Pani pisać, fotografować, a co jeszcze koniecznie musi pojawić się w codzienności Niny Majewskiej – Brown, bez czego nie potrafi funkcjonować?

Dzieci, rodzina i czas spędzany z nimi oraz gotowanie, pieczenie i wymyślanie nowych przepisów. Nienawidzę stać przy garach, ale uwielbiam gotować. Wszystko co przygotowuję w kuchni, mam zaplanowane w głowie, poskładane i dlatego dwudaniowy obiad jestem w stanie przygotować w pół godziny, co zachwyca znajomych i przyjaciół. Uwielbiam zapach pieczonego chleba rozchodzący się po domu, aromat czosnku i ziół… stąd też pomysł na bloga, by dzielić się przepisami.

Ostatnio wróciłam też do robienia na drutach i szydełku, i nie mogę doczekać się tych wieczornych chwil, gdy będę mogła za nie chwycić…

Zresztą im dalej w las tym większą staję się domatorką i bardziej doceniam to co mam: wygodną kanapę, niewielki ogródek… jest mi dobrze i czuję się szczęśliwa.

Czy mogłybyśmy w takim razie dostać adres Pani bloga? Sama uwielbiam piec i chętnie zapoznam się z zupełnie nowymi przepisami zwłaszcza, że zbliża się sezon świąteczny.

Oczywiście, moja strona to ninamajewskabrown.pl.

Pani książki charakteryzuje to, że opisują codzienność nie tylko głównej bohaterki, Niny, ale i wielu kobiet, przez co każda znajdzie coś znajomego. Czy na łamach powieści pojawiają się także problemy, sytuacje, osoby przeniesione z Pani własnego życia?

Oczywiście książka inspirowana jest rzeczywistością, trochę ją przerysowuję i nadaję wyrazisty, wykrzywiony ironią i własną filozofią obraz, ale z pewnością nie opisuję 1:1 sytuacji i osób. Zawsze powtarzam, że lubię słuchać i obserwować ludzi: ich zachowania, tembr głosu, ubranie, czy sposób myślenia są początkiem konstruowania postaci. Zresztą często bohaterowie pociągają mnie za sobą w swój świat i sprawiają, że sama nie wiem, co wydarzy się na kolejnych stronach. To niezła zabawa.

„Zwyczajny dzień” zdaje się być niedokończony, widać, że coś będzie dalej. Czy może nam Pani zdradzić coś na temat kolejnej części? Tak w ramach mikołajkowego prezentu. :)

Tak to prawda, będzie kolejna część pt. Jak się nie zakochać i tym razem opowieść skupi się bardziej na uczuciach Niny. Co się wydarzy, jeszcze sama do końca nie wiem, ale opowieść już się toczy i mam nadzieję że niebawem skończę maszynopis.

Wiele osób zarzuca mi, że książki są niedokończone. To nie prawda. Celowo zawieszam je w pewnym niedomówieniu, po to by czytelnik się zatrzymał w biegu i sam spróbował dopowiedzieć sobie, albo wyobrazić co może się wydarzyć. To celowy zabieg by w newralgicznym miejscu zatrzymać się i zadać pytanie co w życiu jest ważne, a co najważniejsze.

Sama główna bohaterka – Nina Braun, nazywa się niemal tak samo jak osoba, która ją stworzyła. Jest to swego rodzaju symbol, obraz poczucia humoru autorki, dystansu do siebie? Skąd wziął się ten pomysł?

Z dystansu do siebie, z pewnej asertywnej odwagi by pisać w pierwszej liczbie pojedynczej, której oczywiście stale się uczę. Zresztą dystans i humor, to cechy, które najbardziej cenię u innych, i których tak często nam brakuje. Zamysł był taki, by stworzyć maksymalnie wiarygodną opowieść i stąd użyczenie mojego imienia głównej bohaterce.

Kiedy czytałam książkę, miałam wrażenie, że ma w pewien sposób podnieść na duchu kobiety borykające się z poważnymi trudnościami. Pomimo wielu problemów, Nina zawsze ostatecznie odbija się od dna. Był to zamierzony efekt, czy jest „efektem ubocznym” fabuły?

Któregoś dnia zaczęłam się zastanawiać, co by się stało, gdybym utraciła życiową stabilizację, nie koniecznie myślę o śmierci, bo takim katalizatorem może być utrata pracy, rozwód, choroba, cokolwiek. Czy potrafiłabym poskładać świat na nowo? Okazało się, że wszystko mamy w głowie i to od nas zależy jak poradzimy sobie w traumatycznych sytuacjach.

Rzeczywiście chciałam pokazać, że z każdej katastrofy można wybrnąć, tylko trzeba chcieć. Że „inaczej”, tylko na początku może wydawać się gorzej, ale z „nowego” też można czerpać satysfakcję i radość. Jeśli sami sobie nie pomożemy, nie pomoże nam nikt.

„Wakacje”, część poprzedzająca „Zwyczajny dzień” były Pani debiutem. Czy wcześniej podejmowała Pani jakieś próby pisania? Czy był jakiś jeden kulminacyjny moment, kiedy zdecydowała się Pani napisać książkę i pokazać ją wydawnictwu?

Zawsze lubiłam bawić się słowem, snuć dzieciom wymyślone opowiastki na granicy rzeczywistości i fantasy, pisałam wiersze, etc. Iskrę do napisania książki wyzwolił rok temu mąż, który podczas wymarzonych wakacji na La Rambli w Barcelonie, zapytał dlaczego nie piszę książki. Trochę mnie to zdziwiło i zaczęłam się zastanawiać nad tym „dlaczego”. Wkrótce miałam w głowie opowieść, którą „tylko” należało przelać na papier. Świadomość tego z jak dobrymi piórami się mierzę ustawiając się w kolejce do wydawcy, była nieco paraliżująca, ale szczęśliwie się udało.

Była Pani jednym z autorów goszczących na Śląskich Targach Książki. Czy emocje i odczucia towarzyszące tego typu wydarzeniom zmieniły się odkąd nie jest Pani jedynie osobą zwiedzającą?

Stanie po drugiej stronie biurka nieuchronnie zmienia perspektywę, ale czerpię taką samą przyjemność ze spotkań z ludźmi jak dawniej. Nieustannie jestem zdziwiona ile osób specjalnie dla mnie przychodzi na stoisko, to wielkie wyróżnienie.

Zapach książek, podekscytowanie czytelników, zawsze wyzwalały we mnie pozytywne odczucia, a spoglądanie na tłum zapaleńców, którzy po upragniony tytuł i autograf stoją w długiej kolejce są budujące. Fajnie, że jest grupa ludzi której pasją jest czytanie.

A zmiany? Chyba jestem zaskoczona ilością celebrytów, w dalszej formule dopiero pisarzy, którzy pojawiają się w takich miejscach. Dawniej jednak główną uwagę skupiali na sobie pisarze z krwi i kości: Whatron, Caroll, Różewicz, etc.

Bardzo dziękuję za miłą rozmowę!

Dotychczas wydane książki:

coverbig


nina

Biogram

Nina Majewska – Brown – absolwentka wydziału polonistyki na Uniwersytecie im. A. Mickiewicza. Posiada bogate doświadczenie jako pracownik wydawnictwa. Jej debiut literacki, „Wakacje” (2015), zjednał jej wielu fanów, podobnie jak dalszy ciąg książki, „Zwyczajny dzień” (2015). W 2016 roku ukaże się trzecia część, „Jak się nie zakochać”. Wśród głównych zainteresowań jest fotografia oraz gotowanie i pieczenie.

Komentarze

komentarze

One Reply to “Nina Majewska – Brown o fotografii, książkach i miłości do gotowania”

  1. Pingback: 뉴토끼

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook IconTwitter IconŚledź nas n Instagramie!Śledź nas n Instagramie!

Korzystając z tej witryny akceptujesz politykę prywatności więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close