Don Tillman to nietuzinkowy genetyk z zespołem Aspergera. Ma problem z kontaktami międzyludzkimi, nie rozumie przenośni, wszystko traktuje dosłownie, przez co często popada w kłopoty. Znany jest z powieści Graeme’a Simsion’a „Projekt Rosie”. W ramach przypomnienia, każda minuta jego dnia jest dokładnie zorganizowana, wszystko traktuje w kategoriach projektów, aż nadchodzi czas na największy projekt jego życia – Projekt „Żona”. Poznaje Rosie, która nijak nie pasuje do jego wytycznych, ale i on popada w sidła miłości.
Ostatnio premierę miała kolejna fantastyczna książka z jego udziałem, „Efekt Rosie”. Jest ona bezpośrednią kontynuacją poprzedniej części, stąd moje krótkie przypomnienie. Przyznam szczerze, że gdybym nie czytała „Projektu Rosie” miałabym problem z odnalezieniem się w książce, zwłaszcza w pierwszych rozdziałach.
„Efekt Rosie” to dalsze losy Dona i Rosie już jako małżeństwo. Don pomimo dziesięciu miesięcy wspólnego życia, nadal uczy się reguł i postępowania w momencie, kiedy wokół niego tyle się dzieje, jest inna osoba, brakuje ścisłej organizacji i planu. Kiedy dowiaduje się, że Rosie jest w ciąży nie potrafi sobie z tym w żaden sposób poradzić. Czas uruchomić Projekt „Dziecko”. Don usiłuje dowiedzieć się czegoś na temat ojcostwa, rysuje na płytkach w łazience kolejne fazy rozwoju płodu, obserwuje dzieci na placu zabaw (przez co ma nie małe kłopoty z policją i opieką społeczną), a do tego usiłuje chronić Rosie przed niepotrzebnym stresem, a to przekłada się na coś, co dla Dona jest obce – całego ciągu kłamstw.
Problemy zdają się piętrzyć, co może doprowadzić do rozpadu małżeństwa. Dodatkowo wszyscy przyjaciele genetyka mają swoje kłopoty, które ten pomaga rozwiązywać na swój wyjątkowy sposób. Aby pokazać, z jakiego typu zabawnymi sytuacjami spotykamy się w „Efekcie Rosie”, poniżej zamieszczam opis jednej z nich. Don oskarżony o pedofilię po obserwacji placu zabaw:
„Ponadto domyślałem się, że wiadomość o moim aresztowaniu źle wpłynie na poziom stresu Rosie, zwłaszcza że problem był nierozwiązany a ona niewiele mogła zrobić, żeby mi pomóc.
– Może pan zatelefonować do adwokata, jeśli pan chce. Możliwe jednak, że nie będzie panu potrzebny. Napije się pan czegoś?
Moja odpowiedź padła automatycznie.
– Tak, poproszę tequilę. Bez dodatków. […]
– Na pewno nie ma pan ochoty na margaritę? A może na truskawkowe daiquiri?
– Nie. Koktajl byłby zbyt skomplikowany. Wystarczy tequila.
Domyśliłem się, że na posterunku może być problem ze znalezieniem świeżych soków owocowych. […]
– W porządku, profesorze, proszę o szczerą odpowiedź. Przy całej pańskiej inteligencji, kiedy zaproponowałem coś do picia, naprawdę sądził pan, że popędzę ile sił w nogach do pokoju służbowego, żeby wycisnąć parę limonek?
– Wystarczyłyby cytryny. Ale poprosiłem jedynie o tequilę. Wyciskanie soku z owoców cytrusowych przez strażników prawa byłoby niewłaściwym wykorzystaniem czasu pracy.
Policjant oparł się na krześle.
– Żartuje pan, prawda?”
To tylko jeden z licznych przykładów tego, czego można się spodziewać po tym tytule. Podobnie jak w przypadku „Projektu Rosie”, tak i tutaj jest ogromna dawka poczucia humoru, serwowana w niepowtarzalny sposób, okraszona naukowym językiem. Oprócz tego książka jest bardzo ciepła i wzruszająca, jest w niej wiele emocji, nieco naiwnej wiary w ludzi. Ze swojej strony obie książki polecam i to nie tylko kobietom!
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy Wydawnictwu Media Rodzina
„Gorzka Czekolada” to seria beletrystyki dla ludzi otwartych, ciekawych zagadnień świata i zagadek własnego wnętrza. To książki, które odkrywają odległe i nieznane rejony, jednocześnie mocno dotykając tego, co tkwi od zawsze w każdym z nas. „Gorzka Czekolada”, niesztampowa i emocjonująca, pozostawia na długo słodki posmak z nutą goryczy. Rozjaśnia umysł i dodaje ducha. Jest antidotum na codzienność, powierzchowność i pośpiech. Mocna w tematyce, lekka w odbiorze. Ta seria uzależnia. Więcej o serii możecie przeczytać TUTAJ.
One Reply to “Wielki powrót Dona Tillmana!”