„Zagadka West Heart” Dann McDorman

Wielu fanów kryminałów poszukuje w książkach czegoś świeżego i zaskakującego. Jeżeli właśnie do tej grupy się zaliczacie, mam dla was propozycję idealną. W tym kryminale jest zupełnie nowe podejście do śledztwa, poniekąd sami będziemy brać w nim udział i obserwować wydarzenia z pierwszego rzędu. Tytuł „Zagadka West Heart” Danna McDormana nie tylko tym zaskakuje.

Najczęściej konstrukcja powieści kryminalnych jest dość zbliżona. Jest zbrodnia i wytrawny detektyw podążający tropem zabójcy. Fabuła i zagadki są zmienne, ale sama rama jest podobna. W „Zagadce West Heart” wygląda to zupełnie inaczej.

O czym jest książka?

Zacznę od głównej fabuły. Letni weekend w ekskluzywnym klubie myśliwskim zapowiada się przyjemnie i sielankowo. Kiedy jednak poznajemy kolejnych dość nietuzinkowych bohaterów, z których nie każdy zdobędzie naszą sympatię, czujemy, że coś wisi w powietrzu. Przedstawiają nam się w tym samym czasie, co detektywowi, który jest gościem podczas koktajl party. Nie do końca wiemy, co on tam właściwie robi. Zresztą nie on jeden ma sekret. Tajemnice, nie zawsze mroczne, czają się na każdym kroku. Trzeba być uważnym obserwatorem, by choć trochę zbliżyć się do ich rozwiązania.

Czym na tle innych wyróżnia się „Zagadka West Heart”?

A teraz kwintesencja. Książka to nie sama fabuła. Są strony, podrozdziały, w których autor zwraca się bezpośrednio do czytelnika. Każe mu się przyjrzeć poszczególnym osobom i sytuacjom. Nakreśla scenariusz, skłania, by rozwiązywać kwestionariusze i robić notatki. Jednocześnie nawiązuje do wielu zabiegów stylistycznych, jakich w swoich książkach stosowały takie znakomitości jak Agatha Christie. Pozwala zajrzeć za kulisy powstawania kryminałów. Zmienia się też narrator. Raz obserwujemy wydarzenia z perspektywy detektywa Adama McAnnisa, a raz wszystko opisane jest w trzeciej osobie. Aby zrozumieć, co się dzieje, naprawdę trzeba się skupić! A koniec? Cóż, to zaskakuje najbardziej.

Za egzemplarz do recenzji dziękujemy:

Komentarze

komentarze