„Kobiety Peterssenów” Iwona Żytkowiak

Kobiety Peterssenów to jedna z tych powieści, która zostaje w czytelniku na długo. Ciągnie za sobą całą masę uczuć i emocji, niestety szczególnie tych trudnych. Autorka Iwona Żytkowiak znana jest czytelnikom z tego, że kobiety w jej powieściach przechodzą przez różne etapy, natrafiają na różnych ludzi, mają zróżnicowane problemy.

Tym razem nakładem wydawnictwa Replika ukazały się „Kobiety Peterssenów” – wstrząsająca opowieść o naiwności, zauroczeniu, łatwowierności i podporządkowaniu. Historia Julity wstrząsnęła mną, wdarła się do moich myśli i nie pozwoliła o sobie zapomnieć dopóty, dopóki nie dowiedziałam się, jak brzmi zakończenie. Mój niepokój potęgował fakt, że to historia oparta na prawdziwych wydarzeniach.

Fatalny przypadek

Julita Kordecka to młoda (z pokolenia milenialsów), ambitna kobieta. Sensem jej życia jest kariera, która nabiera tempa. Życie prywatne praktycznie nie istnieje. Koligacje rodzinne są zmącone – wiele lat temu ojciec porzucił matkę, która do dziś nie otrząsnęła się z tego. Młodsza siostra ma swoje życie i są dla siebie raczej obce.

Pewnego dnia na jej drodze staje sporo starszy Jens Widar Peterssen. Początkowo wydaje jej się nieco śmieszny w swoich nieudolnych próbach flirtu. Z czasem jednak ich znajomość szybko ewoluuje. Od pożądania, pierwszej wspólnej nocy, kolejnych rozmów, spotkań… Wszystko nabiera tempa i nagle Julita zauważa, że wpadła w sidła miłości i przywiązania.

Bez podejrzeń

Julita nie wie o nim praktycznie nic. Gdzie pracuje, skąd pochodzi, czy ma przyjaciół. Jedyne skrawki jego jakiejkolwiek przeszłości to nikłe informacje, że jest po rozwodzie z okropną kobietą i ma z nią córkę. Ślepa miłości i poczucie przywiązania, które zaczyna dostrzegać, są dla niej nowością. Nie uważa tego jednak za nic złego. Nawet gdy on pierwszy raz ją obrazi. Gdy jest chorobliwie zazdrosny o spojrzenia innego faceta.

Wskutek jego decyzji Julita wyjeżdża z nim w jego rodzinne strony. Do maleńkiej chatki na norweskiej wyspie. I tam dopiero okazuje się, kim naprawdę jest Jens. Potworem w ludzkiej skórze.

Psychika ofiary

Kobiety Peterssenów wstrząsnęła mną głęboko. Nie potrafię pojąć, jak można dać się tak omamić, nie dostrzegać pewnych znaków ostrzegawczych. Byłam wściekła na Julitę, że tak łatwo dała się podejść i zmanipulować. Poddawała się temu bez walki, naiwnie tłumacząc sobie jego zachowania. A później zrozumiałam, że ta młoda kobieta nie znała normalnego związku. Tak bardzo łaknęła miłości, że poświęciła dla niej część siebie.

Jako opis książki widnieje romans i powieść obyczajowa, dla mnie brakuje hasła thriller psychologiczny. To naprawdę dobre studium psychiki ofiary. Bo niestety, ale Julita była ofiarą Jensa, jego ego i chorej obsesji na punkcie kontroli nad nią i tymi, które były przed nią.

Kobiety Peterssenów polecam z całego serca. To naprawdę wstrząsająca opowieść o ślepej miłości, chorym przywiązaniu, a wreszcie o walce o siebie. Brakuje mi trochę zakończenia, dopowiedzenia tego, jak Julita uporała się z tym wszystkim. W czasie czytania uderzyła mnie świadomość, że wciąż wiele kobiet spotyka taki los. Jak wiele z nich pozostaje samotnych i zniszczonych psychicznie. Niestety nie każda ma siłę i powód do walki. Julita otrzymała masę wsparcia od ciotki Jensa – Joruun, a bez niej zapewne nigdy nie wyrwałaby się z tego koszmaru.

Mimo tego, jak trudna to lektura, warto po nią sięgnąć. To pełna bólu i poniżenia opowieść, która mimo wszystko daje nadzieję, że będzie lepiej.


Za egzemplarz do recenzji dziękujemy wydawnictwu

Wydawnictwo Replika logo

Komentarze

komentarze

Facebook IconTwitter IconŚledź nas n Instagramie!Śledź nas n Instagramie!

Korzystając z tej witryny akceptujesz politykę prywatności więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close