„Humanitarna wampirzyca poszukuje osób chcących popełnić samobójstwo” – przepremierowa recenzja

humanitarna wampirzyca„Humanitarna wampirzyca poszukuje osób chcących popełnić samobójstwo” Ariane Louis-Seize nie jest kolejną wampirzą opowieścią ze spektrum romansów, potworów i wykoślawień rzeczywistości. I prawdopodobnie dlatego właśnie jest tak zaskakująco świetna.

Trudno być zwykłym wampirem

Sasha jest nastolatką. Nieco bladą i wycofaną, sentymentalną, z problemami z odżywianiem. Tak jakby. A teraz alternatywna prezentacja: Sasha jest 68-letnią nastolatką. Z alergią na standardowe jedzenie i emblemat krzyża, z nieco pokręconą przeszłością i najpewniej niepewną przyszłością, jeśli nie usamodzielni się i nie zacznie polować na pożywienie. Matka dziewczyny ma dość stale ubywających z domowej lodówki zapasów. Drobna dygresja: dziewczyna ma specyficznie wąską tolerancję pokarmową – jest wampirzycą.
Paul także jest nastolatkiem, również nie odnajduje się w rzeczywistości. Nie, Paul nie jest wampirem, a przytłoczonym szkołą, dręczonym przez znajomych młodym człowiekiem, w którym mimo młodego wieku nie ma woli życia. Czasami staje na dachu budynku, jednak brakuje mu ostatecznego impulsu do samounicestwienia. Za to impuls pojawia się w przyglądającej się scenie Sashy. Jeden drobny krok dzielący chłopaka od śmierci, przybliża dziewczynę do przeżycia. Zew krwi to jedyny bodziec do inicjacji, czynnik wywołujący pojawienie się kłów.

Krwawe wybory

Co wyniknie ze spotkania osobliwej, pogubionej dwójki? Jakikolwiek scenariusz spróbowałbyś napisać dla tej relacji – zdziwisz się i stanowczo warto to zaskoczenie docenić. Clou nie oscyluje wokół pytania: jak zjeść ciastko i mieć ciastko? – pamiętaj, że mówimy o krwawej nietolerancji na wszelkie wypieki, z rozszerzeniem na awersję względem wszystkiego, co zakotwicza w życiu.
Alternatywny świat także rządzi się swoimi prawami, mimo immanentnej groteski i barwionego na czarno humoru nie skręca w kierunku pudru i różu, trzyma się dzielnie obranego kierunku. Nie przekonują Cię wampirze opowieści? – witaj w klubie; a jednak „Humanitarna wampirzyca (…)” urzekła mnie doszczętnie i kompleksowo. Nie jest wyłącznie genialną przeciwwagą dla, jakby nie było, mainstreamowej Wednesday Burtona. To wspaniale kuriozalna historia, która wchodzi gładko, co absolutnie nie jest synonimem lekkości. Film Ariane Louis-Seize ujmuje i pochłania na pełne 90 minut. Stworzony klimat urzeka – anemicznie piękna Sasha, nastrojowa muzyka z gramofonów, gra światłem i poszczególne gesty składają się na seans, który jest perełką wśród obecnych propozycji filmowych.


Za możliwość obejrzenia i zrecenzowania filmu dziękujemy:

Komentarze

komentarze

Facebook IconTwitter IconŚledź nas n Instagramie!Śledź nas n Instagramie!

Korzystając z tej witryny akceptujesz politykę prywatności więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close