„Ile z gór tych złota” – C Pam Zhang

„Ile z gór tych złota” to nominowany do Nagrody Bookera mocny debiut literacki C Pam Zhang. Powieść, która zostanie w czytelniku na długo. 

Ile z gór tych złota - okładka

C Pam Zhang przyszła na świat w Pekinie. Prowadzi „koczowniczy” tryb życia, nigdzie nie zagrzewając miejsca na dłużej. Jej debiutancka powieść „Ile z gór tych złota” jest przesiąknięta tym samym nomadyzmem.

Akcja książki toczy się w połowie XIX w., w czasach kalifornijskiej gorączki złota w zachodniej części Stanów Zjednoczonych. Kilkunastoletnie chińskie siostry Lucy i Sam tracą rodziców, najpierw matkę, potem ojca – poszukiwacza złota z wyboru i górnika z konieczności. Opuszczają „dom”, który tak naprawdę nigdy nie był ich prawdziwym domem, i wędrują w poszukiwaniu miejsca, w jakim mogłyby osiąść.

Wyjście z comfort zone

Historia opowiedziana przez C Pam Zhang jest szorstka jak suche trawy, pośród których dziewczynki bawiły się w szczęśliwszych dniach. Twarda jak spracowana dłoń górnika zdolnego uderzyć własne dziecko. Straszna jak głód dokuczający tym, którzy zderzyli się z marzeniami o lepszym życiu. Bezlitośnie odkrywa surowe prawdy rządzące ludzką naturą. Nie jest jednoznaczna. Jej bohaterowie nie są jednoznaczni. Są ludźmi, szaloną mieszanką wad i zalet w różnych proporcjach.

„Ile z gór tych złota” to książka o poszukiwaniu własnej tożsamości. O tym, jak płynni i niestabilni się stajemy, gdy tracimy dom i rodzinę. O sile siostrzeństwa. O determinacji i marazmie, o odwadze i tchórzostwie. O pozorach, które mylą. O inności, odrzuceniu, dyskryminacji. O egoizmie i megalomanii „białego człowieka”. O nadziei wbrew wszystkiemu. To opowieść, która zmusza czytelnika do opuszczenia bezpiecznej strefy komfortu, nie pozwalając na powrót jeszcze długo po przeczytaniu ostatnich zdań.

Ta ziemia nie jest waszą ziemią

Można posiąść tę ziemię na własność – tak, jak pragnął tego ba, w przeciwieństwie do Sam – i można zostać przez nią pochłoniętym. Po cichu. To też dar – nie wiedzieć, ile złota jest w tych górach. Bo może, może jeśli tylko zajdziesz dość daleko, odczekasz dość długo, uniesiesz dostatecznie wiele smutku, zbrylonego w żyłach, natrafisz w końcu na znajomą ścieżkę, dojrzysz skały o kształtach podobnych do znajomych twarzy, drzewa zakołyszą się na powitanie, pąki rozkwitną przy dźwiękach ptasiej melodii; a jako że ta ziemia już wyżłobiła w tobie zwierzęcą przynależność, nieczułą na słowa i prawa – suche trawy już pokaleczyły do krwi, tygrys zostawił bliznę na zniszczonej nodze, kleszcze wgryzły się w ciało, pęcherze rozjątrzyły, włosy stały się twarde i szorstkie od wiatru, a słońce wypaliło na skórze wzory z pasów albo plam – to gdybyś pobiegła, mogłabyś usłyszeć coś w wietrze albo we własnych wyschniętych ustach, coś jak echo i nieecho, dobiegające spoza ciebie i sprzed ciebie, może usłyszałabyś głos, o którym wiesz, że zawsze wzywał cię po imieniu (…).*

Z tych słów – i z całej książki – płynie przesłanie mówiące o tym, że jeśli żyjesz w jakimś miejscu wystarczająco długo, stajesz się jego częścią. Nikt nie ma prawa powiedzieć ci tego, co słyszeli Lucy, Sam i ich rodzice: „Ta ziemia nie jest waszą ziemią”. Wszyscy powinniśmy być równi, bez względu na kolor skóry, kształt oczu, wiarę, orientację seksualną czy przekonania.

Mit amerykańskiego marzenia

W wywiadzie z C Pam Zhang opublikowanym na stronie internetowej NPR, autorka wyznaje:

Chciałam obalić mit American dream, który zakłada równe szanse dla każdego. Jako dziecko wierzyłam w tę ideę, podobnie jak moi rodzice. Jednak kiedy dorosłam, zrozumiałam, jak bardzo jest zgubna. Druga strona medalu pokazuje, że jeśli nie osiągniesz wiele w życiu, a twój amerykański sen się nie spełni, to jest tylko twoja osobista porażka. Bo przecież wina nie może leżeć po stronie systemu, na którym opiera się funkcjonowanie państwa zbudowanego przez rasistów, seksistów i bigotów.

Problemy, z jakimi niemal dwieście lat temu borykali się chińscy – i wszyscy pochodzący spoza Europy – imigranci w Stanach, nadal są aktualne. W 2008 r. wydawało się, że wybranie afroamerykańskiego prezydenta coś zmieni. Niestety nadzieja okazała się płonna. Kto przejął pałeczkę po Obamie? Ktoś, kto łączy w sobie i rasizm, i seksizm, i bigoterię. Kto od wybuchu pandemii doświadcza w Stanach największej dyskryminacji? Azjaci, którzy są niesłusznie obwiniani o powstanie i rozprzestrzenienie się koronawirusa. Czasy się zmieniają, ale ludzie pozostają tacy sami.

* C Pam Zhang, „Ile z gór tych złota”, przeł. Aga Zano, Warszawa 2021, s. 315.


Za egzemplarz recenzencki dziękujemy:

Logo wydawnictwa Czarna Owca

Komentarze

komentarze

3 Replies to “„Ile z gór tych złota” – C Pam Zhang”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook IconTwitter IconŚledź nas n Instagramie!Śledź nas n Instagramie!

Korzystając z tej witryny akceptujesz politykę prywatności więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close