„Ród zdobywców” – Thomas B. Costain [PATRONAT MEDIALNY]

Ród zdobywców okładka złota korona na czerwonym jak krew tleNa początku tego roku nakładem Wydawnictwa Bez Fikcji ukazał się pierwszy tom serii „Plantageneci”. „Ród zdobywców” Thomasa Costaina to prawdziwa perła wśród powieści historycznych.

„Ród zdobywców” jest pierwszą częścią historycznego cyklu obejmującego czasy rządów dynastii Plantagenetów. W recenzowanym tomie Thomas Costain opisuje dzieje Anglii od jej podboju przez Wilhelma Zdobywcę w 1066 r., po śmierć króla Jana bez Ziemi w 1216 r.

Genialny tyran i jego następcy

Costain określa Wilhelma I Zdobywcę jako „genialnego tyrana”. Ten imponujący Norman najechał i zdobył Anglię w spektakularny sposób. Gdyby natrafił na godnego siebie przeciwnika, być może sprawy potoczyłyby się inaczej, ale tak się nie stało. Dzięki temu Anglosasi znaleźli się pod rządami człowieka potężnego, odważnego i szalenie ambitnego. Za jego panowania kraj zaczął się prężnie rozwijać i zdobywać uznanie na arenie międzynarodowej.

Wśród następców Zdobywcy najbardziej kompetentnym królem okazał się Henryk I Beauclerc. Wprowadził Charter of Liberties (Kartę Wolności), w której zniósł wiele niesprawiedliwych praw ustanowionych przez jego poprzednika Wilhelma II Rudego. Według Costaina karta była zapowiedzią bardzo istotnej dla losów Anglii Magny Carty.

Henryk II i gałązka janowca

Henryk II Plantagenet z krótką brodą, włosami do uszu, w złotej koronie (postać opisana w książce "Ród zdobywców")
Król Henryk II Plantagenet (źródło: Wikipedia)

W którym momencie na scenę wkroczyła dynastia Plantagenetów? Otóż król Henryk I miał córkę Matyldę, którą wydał za mąż za Gotfryda V Plantageneta. Gotfryd był doskonałą partią, ponieważ władał hrabstwami Andegawenii i Maine. Jego przydomek wziął się od gałązki janowca (planta genesta), którą nosił na hełmie. Ze związku Gotfryda z Matyldą narodził się pierwszy król Anglii z dynastii Plantagenetów – Henryk II.

Thomas Costaine pisze o nim tak:

Panowanie Henryka II, nazywanego pierwszym z Plantagenetów, posiada wszystkie elementy niezbędne dla powieści epickiej, a jednocześnie cały romantyzm i barwność, wszystkie te konflikty i podstępy właściwe dla legend arturiańskich, które zaczęto spisywać w tamtym czasie. To opowieść o dziejach króla, który miał wszystkie zalety wielkiego monarchy, ale oprócz tego sporo wad złego władcy.

Nie będę rozpisywać się szczegółowo o pierwszym Plantagenecie, bo recenzja stałaby się nieznośnie długa. Żeby dokładniej poznać drogę życia Henryka II, trzeba zajrzeć do książki. Chciałabym za to napisać kilka słów o jego relacji z jedną z najbardziej fascynujących postaci w historii Anglii – Tomaszem Becketem. Relacji, która zaczęła się od pięknej przyjaźni, a zakończyła w sposób tragiczny dla obu panów.

Pochopny król i mściwy ksiądz

Król Henryk II rozmawia z Tomaszem Becketem (historia ich znajomości znajduje się w książce pt. "Ród zdobywców")
Tomasz Becket i król Henryk II (źródło: Wikipedia)

Tomasz Becket był piekielnie inteligentnym, uzdolnionym i sprytnym mężczyzną o magnetycznej osobowości. Udało mu się zdobyć nobilitujący tytuł kanclerza Anglii i znakomicie się sprawdzał w tej roli. Niestety królowi przyszedł do głowy bardzo zły (jak się później okazało) pomysł, żeby przekazać Becketowi arcybiskupstwo Canterbury. Oczywiście wiązała się z tym rezygnacja z funkcji kanclerza. Henryk uznał, że „swój człowiek” w szeregach wysoko postawionych duchownych zapewni mu większą kontrolę nad Kościołem katolickim w Anglii.

Becket nie chciał przyjąć oferowanego „stołka”. Ostrzegł monarchę, że jako arcybiskup będzie musiał postawić dobro Kościoła nad dobrem Anglii i jej władcy. Król nie wziął tego ostrzeżenia na poważnie, zmusił kanclerza do zmiany stanowiska. Popełnił tym samym wielki błąd, który wiele go kosztował. Z rozrywkowego, lubianego i cenionego przez wszystkich towarzysza Tomasz zmienił się w fanatycznego, zdeterminowanego księdza dążącego do całkowitego podporządkowania państwa Kościołowi. Ktoś, kto jeszcze do niedawna wydawał fortunę na wspaniałe stroje i wyszukane jedzenie, nagle stał się miłośnikiem ascezy, surowym i bezkompromisowym orędownikiem słowa bożego.

Przez swój brak poszanowania dla władzy świeckiej Becket nieustannie popadał w konflikty z Henrykiem. Po którejś kolejnej prowokacji ze strony arcybiskupa, król nie wytrzymał nerwowo. Publicznie oświadczył, że pragnie uwolnić się od uciążliwego przeciwnika. Jego słowa niestety zostały odebrane serio. Błyskawicznie znalazło się trzech rycerzy, którzy postanowili spełnić życzenie króla. Nie pomogło wysłanie ludzi, aby ich powstrzymali. Nie zdążyli. Słudzy monarchy zamordowali Tomasza Becketa w jego własnej katedrze w Canterbury. Nie tylko dopuścili się zbrodni przeciwko szanowanemu przez wiernych duchownemu. Złamali przy tym obowiązujące prawo azylu i zabili człowieka w świątyni bożej.

Trzech rycerzy i gwóźdź do trumny

Po tym wydarzeniu Becketa uznano za męczennika. Rozpoczęły się masowe pielgrzymki do katedry. W tamtych czasach zabobony były na porządku dziennym. Wierni twierdzili, że na miejscu śmierci arcybiskupa działy się cuda. Chorzy zdrowieli, ślepi odzyskiwali wzrok (nawet ci z wypalonymi oczami). W końcu Becket został kanonizowany jako św. Tomasz i to stało się gwoździem do trumny Henryka II.

Jak podsumowuje Costain:

Henryk nie mógł spojrzeć w przyszłość i nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo ta afera splami jego pamięć. Przysłoniła jego wielkość, o której w efekcie zapomniano. Zachowała się natomiast pamięć o jego wadach, a jego osobę zawsze kojarzono z jedną z najgorszych zbrodni w dziejach.

Ryszard Lwie Serce i podstępny karzeł

Król Ryszard Lwie Serce w stroju krzyżowca (jego sylwetka jest opisana w książce pt. "Ród zdobywców")
Król Ryszard I Lwie Serce (autor obrazu: Merry-Joseph Blondel)

Następca Henryka II, jego syn Ryszard I Lwie Serce, dużo lepiej ułożył się z Kościołem. Zapewne w dużej mierze dlatego patrzono na niego bardziej łaskawym okiem. Lwie Serce był zapalonym entuzjastą krucjat. Jako wojownik spisywał się świetnie, jako władca już gorzej. Pieniądze na słynną trzecią wyprawę krzyżową zdobył kosztem dobrobytu kraju, a krucjata i tak zakończyła się klęską.

Metodę pozyskania dodatkowych środków podpowiedział mu doradca, który niechlubnie zapisał się na kartach historii. Był to karierowicz, karzeł William de Longchamp. Ten przebiegły manipulant przekonał udającego się na wojnę Ryszarda, aby wyznaczył go na namiestnika. Niecnie skorzystał na nieobecności króla w Anglii, powiększając własne wpływy i majątek. Uprzykrzył przy tym życie wielu poddanym. Popisał się pazernością i nepotyzmem, uprawomocnił łapówkarstwo. Urzędy i tytuły były kupowane, zatem obejmowali je ludzie przeważnie niekompetentni.

W końcu Ryszardowi uświadomiono, że żądny władzy karzeł działa na szkodę państwa, niszcząc przy tym wizerunek monarchy. Dopiero wtedy kariera de Longchampa runęła w gruzach. Jednak co się stało, to się nie odstanie. Rządy Ryszarda Lwie Serce były później oceniane między innymi przez pryzmat „złotych rad” zachłannego Williama.

Jan bez Ziemi i Magna Carta

Krój Jan bez Ziemi w koronie, z brodą i włosami do uszu
Król Jan bez Ziemi (źródło: Wikipedia)

Najgorszym Plantagenetem w okresie, który obejmuje pierwsza część serii Costaina, był Jan bez Ziemi. Przydomek zawdzięczał ojcu, który nie nadał mu żadnych ziem, jako jedynemu spośród braci. Kto wie, może dlatego sfrustrowany młody król dał się poznać jako fatalny monarcha. Był pozbawionym odpowiedzialności egoistą i sybarytą. Nie dbał o kraj, obrażał każdego, z kim się zetknął. Ostatecznie zraził do siebie wszystkich. Zwykłych poddanych, możnowładców, nawet własną rodzinę.

Skandaliczne zachowanie Jana miało tylko jeden pozytywny skutek. Doprowadziło do zjednoczenia się przeciwko niemu wiecznie skłóconych ze sobą baronów. Oni to w 1215 r. zmusili króla do podpisania wspomnianego przeze mnie wcześniej dokumentu o nazwie Magna Charta Libertatum (Magna Carta; Wielka Karta Swobód). Stało się to na łące Runnymede, na południowym brzegu Tamizy, nieopodal Staines. W dużym skrócie karta regulowała stosunki pomiędzy władcą a poddanymi, ograniczając prawa monarchy. Ukracała dyktatorskie zapędy Jana i wprowadzała porządek, głównie w obszarach skarbowym i sądowym. Odegrała znaczącą rolę w kształtowaniu się systemu prawnego w Anglii.

Co by było, gdyby…

Thomas Costain uważa, że Anglia nie rozwinęłaby się tak szybko, gdyby nie klęska Anglosasów pod Hastings. Według niego Normanie z Wilhelmem Zdobywcą na czele wnieśli do narodu angielskiego cechy, których Anglosasom brakowało. Mowa o determinacji, instynkcie panowania nad innymi oraz ambicji. Samych Anglosasów pisarz podsumowuje bezlitośnie:

Byli ludem prostackim, tępym, skłonnym do zmysłowych przyjemności i pijaństwa (…). Brakowało im ambicji, umiejętności szybkiego działania i żyłki handlowej.

Myślę, że Costain może być trochę niesprawiedliwy w swojej ocenie. Podbój Anglii przez Normanów odbył się ogromnym kosztem. Zginęło wielu Anglosasów usiłujących zachować własną tożsamość narodową. Wojowniczość Normanów odbiła się rykoszetem również na nich samych. Rodziła wewnętrzne konflikty, przez co krew lała się strumieniami, a trup słał się gęsto. Twierdzenie, że Anglia nie osiągnęłaby wielkości bez pomocy Normanów jest dość aroganckie. Nie wiadomo, jak potoczyłaby się historia, gdyby nie doszło do podboju.

Podróż w czasie

„Ród zdobywców” zrobił na mnie kolosalne wrażenie. Nigdy nie byłam fanką historycznych książek. Czasem tylko dawałam się namówić na bardziej zbeletryzowane tytuły, takie jak seria „Królowie przeklęci” Maurice’a Druona. „Ród zdobywców” ma niewiele wspólnego z beletrystyką. Autor ściśle trzyma się źródeł. Prawie wcale nie posługuje się dialogami, które mogłyby udynamicznić książkę. Mimo to czyta się ją jak pełnowymiarową powieść. Costain sprawia, że postaci ożywają. Odtwarza przed czytelnikiem wydarzenia sprzed niemal tysiąca lat tak umiejętnie, jakby wszystko działo się na jego oczach. „Ród zdobywców” to lektura dla każdego, kto ma ochotę przenieść się do średniowiecznej Anglii i ceni sobie ambitną literaturę.

Kulturantki objęły „Ród zdobywców” patronatem medialnym, w związku z czym już wkrótce będziecie mogli wygrać egzemplarz powieści w organizowanym przez nas konkursie.


Za książkę do recenzji dziękujemy:

Komentarze

komentarze

2 Replies to “„Ród zdobywców” – Thomas B. Costain [PATRONAT MEDIALNY]”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook IconTwitter IconŚledź nas n Instagramie!Śledź nas n Instagramie!

Korzystając z tej witryny akceptujesz politykę prywatności więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close