„Wyobraźnia dla pisarza jest nieocenionym darem” – rozmowa z Tadeuszem Oszubskim, autorem książki „Miłość”

Oszubski Tadeusz Spotkanie autorskie Kawiarnia Literacka D K Modraczek Bydgoszcz 9 04 2015

Tym razem chcemy przybliżyć osobę Tadeusza Oszubskiego, autora książki „Miłość”, którą miałyśmy okazję ostatnio recenzować. To doskonały przykład literatury porywającej, błyskotliwej i pełnej dynamiki. Jaki jest jej twórca? Przekonajcie się sami!

„Miłość” ukazuje mroczną stronę uczuć, każdy z bohaterów ma zupełnie inną osobowość. Wydaje się, że tylko przypadek może ich ze sobą połączyć. Czy kreując akcję i poszczególnych bohaterów kierował się Pan jedynie wyobraźnią, czy inspiracją były osoby z Pana otoczenia, a może prawdziwa historia kryminalna?

Fabuła „Miłości” jest fikcyjna, ale postaci są w znacznym stopniu inspirowane autentycznymi. Większość miejsc, w których fabuła się rozgrywa, istnieje naprawdę. Dlatego na wstępie  książki umieściłem stosowne zastrzeżenie, by nie odbierano jej jako „powieści z kluczem”. Ta mroczna historia, niestety lub stety, jest skutkiem zagadkowych, niepokojących procesów zachodzących w moim mózgu :)

Książki kryminalne wymagają pewnej drobiazgowości od autora i umiejętności łączenia ze sobą najdrobniejszych szczegółów, a te w „Miłości” dopracowane są do perfekcji. Jak długo była pisana książka? Czy w trakcie jej tworzenia musiał Pan często wracać do wcześniej napisanych fragmentów w celu uzupełnienia detali?

Pisanie „Miłości” trwało dość długo, bo chyba z pięć lat. Praktycznie rzecz biorąc w druku ukazała się trzecia wersja tego utworu, więc przeredagowań było sporo. Te zmagania z formą wynikały choćby z opanowania nowego gatunku, gdzie obowiązkiem jest trzymanie się realizmu, wcześniej przecież zajmowałem się głównie literaturą grozy i fantasy. Pisanie trwało długo również dlatego, że wiedziałem, iż „Miłość” zainicjuje cykl. Od początku miałem pomysł na kilka powieści z określoną postacią, Janem Wirskim, gdzie fabuły rozgrywają się współcześnie w dobrze mi znanych realiach Bydgoszczy, miasta gdzie się urodziłem i gdzie do dziś mieszkam. Przy takiej koncepcji dbałość o drobiazgi uważam za konieczność. Kolejne książki z „Serii z Łuczniczką” piszę już znacznie szybciej. „Młode” są w fazie „wygładzania”, a trzecia powieść, której tytuł też zaczyna się na literę „M” istnieje fragmentarycznie. Symboliczny napis KONIEC umieszczę w niej chyba w czerwcu przyszłego roku.

Oszubski Tadeusz Spotkanie autorskie Bydgoski Trójkąt Literacki MCK Bydgoszcz 10 06 2015

Biorąc pod uwagę, że „Miłość” to trzymający w napięciu kryminał, tytuł brzmi dość kontrowersyjnie. Miłość kojarzy się z czymś wartościowym i dobrym, skąd w takim razie wziął się ten pomysł?

Bo miłość uwzniośla, ale też bywa niszczącym żywiołem. Przecież z powodu miłości dwóch mężczyzn do jednej kobiety upadła Troja. Z perspektywy mojego wieku i doświadczeń wiem, że miłość to nie tylko „motyle w brzuchu” :) Przecież miłość uznawana powszechnie za pozytywne uczucie ma dwie wredne siostry, zazdrość i nienawiść. A im miłość głębsza, tym więcej w niej emocji, erotyki. Jeśli ktoś zostanie odrzucony, kochanka, czy kochanek, to taka osoba nie zawsze potrafi z tym się pogodzić. Silne emocje w połączeniu z zagubieniem mogą prowadzić do patologicznych zachowań. Znane to jest i psychologom i kryminologom. Podejrzewam, że znane to jest każdemu, kto mocno pokochał i został zdradzony lub porzucony. Od tysięcy lat ludzie zabijają siebie i innych właśnie z miłości. Na szczęście to nie zasada, ale wyjątek. W sam raz jednak, by opisać różne formy normy i patologii w powieści kryminalnej.

Pana książki są w dużej mierze o tematyce kryminalnej i fantastycznej. Czy po podobną literaturę sięgał Pan we wczesnej młodości? A może już wtedy, kiedy był Pan chłopcem pojawiały się pierwsze próby i pisanie „do szuflady”?

Pierwsze książki przeczytałem mając 6 lat i od razu rzuciłem się na głęboką wodę, bo były to „Robinson Crusoe”, „W pustyni i w puszczy” oraz „Winnetou”. Nieświadomie opuściłem etap bajek i baśni. To miejsce zajęły książki Juliusza Verne, przedwojenne przekłady przygód Tarzana, czy powieściowa seria Szklarskiego o Tomku Wilmowskim. Był Conan Doyle w całej rozciągłości, od „Świata Zaginionego”, po cykl z Sherlockiem Holmesem. Była klasyka powieści grozy. Potem Agatha Christie, Chandler, współczesne powieści kryminalne i fantastyka, od fantasy po science fiction. Ogarnąłem to wszystko do 16 roku życia, by przejść do klasyki światowej z Dostojewskim, Kafką, a potem czytać akurat modną literaturę iberoamerykańską. I wiersze, mnóstwo wierszy, od klasyki po najnowsze. To wszystko wrzało, gotowało się, aż przeszedłem na drugą stronę barykady. Z czytelnika stałem się autorem. Najpierw poetą. Moje wiersze publikowano w prasie literackiej głównie w latach 1980-81, w tym też czasie wygrałem kilka konkursów poetyckich. Ten etap burzliwy artystycznie i politycznie zamknęła spóźniona publikacja zbioru moich wierszy w 1984 roku. Po tych doświadczeniach zająłem się prozą, co  praktykuję do dziś. I ani myślę przestać :)

Kryminały, horrory, fantastyka, ezoteryka… Odnoszę wrażenie, że to wszystkie rodzaje literatury, które wymagają największej wyobraźni.

Wyobraźnia dla pisarza jest nieocenionym darem :) Bez niej na półkach księgarskich stałyby tylko prace popularnonaukowe i pamiętniki. Niestety, by powstała komunikatywna opowieść trzeba wyobraźni nie raz ściągnąć cugle. Opaść na ziemię i skupić uwagę na realiach. Na drobiazgach, które sprawiają, że wydarzenia i postaci w nawet najbardziej „fantastycznym” utworze są wiarygodne dla Czytelnika. Wyobraźnia pozwala też przełamać schematy obowiązujące w danym gatunku, co z kolei może sprawić, że opowieść stanie się zajmująca dla Czytelnika. Jeden z krytyków był łaskaw nazwać mnie „barbarzyńcą o manierach dżentelmena”, bo często burzę normy gatunkowe, a jednocześnie w narracji posługuję się klasycznym językiem kolokwializmy zachowując tylko w dialogach. I tu koło się zamyka, bo moje upodobanie do klasycznego języka jest zapewne schedą po tym, co rozbudziło moją wyobraźnię. Czyli po eleganckich w formie przekładach Verne, Conan Doyle’a, Christie, po  utworach polskich pisarzach z międzywojnia i lat 50-70 XX-go wieku, choćby Parnickiego.

Czy trudno o budowę napięcia w kulminacyjnym momencie, czy wyobrażenia i plany nakręcają się same, sprawiając, że napięcie tworzy się samoistnie?

Im dłużej piszę prozę, im więcej fabuł, czy to powieści, czy opowiadań, stworzyłem i zamknąłem, tym bardziej pisanie staje się dla mnie zagadkowym procesem. Bo najpierw jest inspiracja, potem chwila olśnienia. Rodzi się pomysł na utwór. Potem jednak muszę podejść do sprawy praktycznie, a więc ustalić, czy to pomysł na opowiadanie, czy powieść. Zapada decyzja i zaczyna się mrówcza praca. Przygotowanie szkicu utworu, w tym punktów węzłowych, gdzie trzeba podnieść napięcie, by lektura „wciągnęła” Czytelnika. Tyle że w praktyce może się okazać, iż plan zawodzi. Mało tego! W trakcie pisania dochodzi do kolejnych olśnień i fabuła usiłuje wymknąć się spod kontroli, a postać epizodyczna nagle staje się ważną drugoplanową. Struktura utworu się zmienia i diabli biorą cały mój chytry plan :) Napięcie jest, ale nie tam, gdzie początkowo być miało. Tak, jak już wspomniałem, proces twórczy, to dla mnie zagadka, niewyjaśnialna tajemnica.

W jakich momentach dopada Pana blokada twórcza?

Pojęcie blokada twórcza znane mi jest tylko z literatury :) Zajmuję się zbyt wieloma sprawami naraz, by popadać w stany depresyjne, jeśli coś „nie idzie”. Odkładam na później to, co akurat tworzy się z oporami i zabieram za inny tekst. Każdy utwór ma swój dzień :) Który jaki nie mam pojęcia, ale generalnie ta maszyna tak działa.

A jaki w życiu prywatnym jest Tadeusz Oszubski, jakie ma zainteresowania, co lubi robić w wolnym czasie?

Prawdę powiedziawszy, nie mam wolnego czasu. Wszystko dzieje się jednocześnie. Praca i relaks. Bo tyle wspaniałości mnie otacza! I literatura i film i plastyka i teatr i muzyka i niektóre dziedziny nauki, nawet kuchnia. To wszystko inspiruje prozaika we mnie, a jeśli prozaikowi zbraknie wiedzy na jakiś temat, to dziennikarz we mnie dobrze wie, jak znaleźć właściwą publikację albo człowieka, po czym wydobyć z nich potrzebne informacje. Interesuję się wieloma dziedzinami, zbyt wieloma, by zostać w którejś fachowcem, ale w sam raz, by zawodowo zajmować się pisaniem :)

Na co dzień pracuje Pan jako dziennikarz. Czy z perspektywy czasu mógłby się Pan podzielić spostrzeżeniami albo dać radę pomocną osobom, które próbują swoich sił w tej profesji?

Podstawową kwestią w dziennikarstwie jest ciekawość świata. Dodam do tego jeszcze otwartość na nowe doświadczenia, przy jednoczesnej odrobinie nieufności wobec tego, z czym mamy do czynienia. Dziennikarz może się czymś zachwycić, ale ma też obowiązek wszystkie informacje sprawdzić, czasem wielokrotnie. By to wszystko łączyć trzeba mieć jednocześnie i polot i skłonność do porządku. Czyli musimy łączyć w sobie mrówkę z motylem :) Dlatego dziennikarstwo to zawód, którego nie da się wyuczyć. Bo choć studia dziennikarskie co roku kończą w Polsce już nie setki, ale tysiące młodych ludzi, to w zawodzie na dłużej zostaje tylko garstka.

Czym obecnie zajmuje się Pan w dziennikarstwie? Co i gdzie Pana autorstwa można przeczytać?

Przez ponad 20 lat zajmowałem się w prasie regionalnej i ogólnopolskiej rozmaitymi formami dziennikarstwa, od reportażu po publicystykę. Redagowałem cudze teksty i pracowałem koncepcyjnie jako redaktor. Zajmowałem się też krytyką literacką i filmową. Jednak z rozmaitych przyczyn od 5 lat piszę materiały publicystyczne, głównie o odkryciach w różnych dziedzinach nauki. Materiały o tej tematyce regularnie publikuję w ogólnopolskich miesięcznikach „Czwarty Wymiar” i „Nieznany Świat”, których jestem stałym współpracownikiem.

Czy na koniec może Pan zdradzić nam i naszym czytelnikom, o czym będzie następna książka?

Zależy, która z moich książek ukaże się pierwsza w druku :) To nie kokieteria, bo kilka tytułów, według zapewnień moich Wydawców, powinno w 2016 roku trafić do księgarni. Na pewno będzie to kolejna powieść kryminalna z „Serii z Łuczniczką” zatytułowana „Młode”. Stwierdzenie, że to bardzo oryginalna fabuła, nie jest na wyrost, bo takiego jak tam wątku przewodniego generalnie nie wykorzystano dotąd w literaturze kryminalnej. Czytelnicy spotkają też w „Młodych” postaci znane im już z „Miłości”, w tym postać główną cyklu, czyli Jana Wirskiego. Kontynuowane są tam również niektóre wątki poboczne zasygnalizowane w „Miłości”.

W planach na 2016 rok są też inne książki, odrębne gatunkowo. Te książki już istnieją i „są na wylocie”, ale o tym, co obecnie piszę, wolę nie rozpowiadać, by nie zapeszyć :)

Bardzo dziękuję za rozmowę!


Tadeusz OszubskiTadeusz Oszubski – ur. 13 stycznia 1958 roku w Bydgoszczy. Dziennikarz i pisarz. Jego publikacje można znaleźć w miesięcznikach „Czwarty Wymiar” i „Nieznany Świat”. Debiutem książkowym był zbiór wierszy „Zostawiliśmy skrzydła w szatni” wydany w 1984 roku, a  debiut prozatorski to publikacja w 1991 roku opowiadania „Hobby starszego pana”. Autor takich książek jak „Mesjasz”, „Tajemnicze istoty”, „Twierdza Nienawiści”, „Sfora”, „Miłość”. Za książkę „Drapieżnik” otrzymał nagrodę w II Ogólnopolskim Konkursie na Polską Powieść Współczesną. Za zbiór reportaży „Niewyjaśnione zjawiska w Polsce” był nominowany do nagrody dziennikarskiej Grand Press 2003.

Komentarze

komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook IconTwitter IconŚledź nas n Instagramie!Śledź nas n Instagramie!

Korzystając z tej witryny akceptujesz politykę prywatności więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close