„A może pogramy”? – o kulisach powstania „Klątwy przeznaczenia”

17105908_10202927502344684_96059220_oKsiążka, która miała swój początek w szkolnej ławce… Brzmi ciekawie, prawda? Tak właśnie powstał pomysł stworzenia miejsc i postaci książki „Klątwa przeznaczenia” Moniki Magoskiej-Suchar i Sylwii Dubieleckiej. Książka dopiero się ukazała, a już zyskała wiele fanek. Chcielibyście poznać bliżej autorki i kulisy powstawania ich dzieła?

Rzadko zdarza się, żeby powieść lub tak jak w Waszym przypadku, książkę fantasy pisało dwóch autorów. Jak to się stało, że zdecydowałyście się na duet?

Kiedy zaczynałyśmy tworzyć, nie spodziewałyśmy się, że napiszemy książkę, którą potem wydamy. Pomysł na pisanie zrodził się całkiem spontanicznie kilkanaście lat temu, kiedy jako licealistki siedziałyśmy w jednej ławce. Chciałyśmy urozmaicić sobie lekcje, nie przeszkadzając jednocześnie innym, i tak jedna podsunęła drugiej mały notesik z pytaniem: „A może pogramy”? Wzorem gier fabularnych RPG (role playing games) zaczęłyśmy opisywać perypetie Severa i jego wybranki- głównych bohaterów „Klątwy Przeznaczenia”. Wymiana myśli tak nas wciągnęła, że na przełomie lat stworzyłyśmy kilkadziesiąt tomów powieści, w której zaczytywały się nasze koleżanki w szkole i na studiach. Nigdy nie rozważałyśmy opcji pisania osobno. Dla nas cała frajda polega na tym, że wchodzimy w interakcję, często jedna zaskakuje drugą, nigdy do końca nie wiemy, dokąd zaprowadzi nas pióro i wyobraźnia. To po prostu niezwykła przygoda, która wciąga i uzależnia. Mamy nadzieję, że jej namacalny wytwór porwie także czytelników.

Biorąc pod uwagę objętość Waszej debiutanckiej książki, nie mogę nie spytać… jak długo ją pisałyście?

Stworzenie bazy powieści nie zajęło nam tak wiele czasu, jeśli się uwzględni warunki, w jakich piszemy. Główny tekst powstał pod wpływem naszego natchnienia w niespełna pół roku. Dodamy tylko, że piszemy przeważnie wieczorami i po nocach, gdyż zajmując się na co dzień wychowywaniem małych dzieci, za dnia nie mamy na to czasu, a niekiedy, gdy przychodzą choroby, nawet godzinę na dobę ciężko wygospodarować na swoje hobby. Znacznie więcej  czasu poświęciłyśmy za to na kontynuację i korektę „Klątwy”. Od rozpoczęcia dzieła do nadania mu formy, którą uznałyśmy za właściwą do zaprezentowania wydawcom, minęły więc łącznie 3 lata.

„Klątwa przeznaczenia” ma dość smutne zakończenie, a kilka kwestii nadal jest owianych tajemnicą. Wspomniałyście, że będzie drugi tom? Jeśli tak, to czego możemy się po nim spodziewać?

Z pewnością dużej dawki emocji. Same jeszcze do końca nie wiemy, co się dalej wydarzy. Kolejny tom powieści był gotowy w momencie, gdy wysyłałyśmy „Klątwę” do wydawnictw, ale ponieważ w ostatniej chwili, za radą znajomej, zmieniłyśmy zakończenie pierwszej części, to cała następna okazała się do poprawienia. Kiedy zaczęłyśmy nad nią pracować, doszłyśmy do wniosku, że wolimy rozwiązać pewne wątki inaczej. I tak z nami już jest. Zdarza się, że po napisaniu czegoś nie jesteśmy do końca usatysfakcjonowane, wolimy więc usunąć mało atrakcyjną według nas partię tekstu i zastąpić ją inną, ciekawszą. Wszystko po to, by było spójnie, konsekwentnie, ale i intrygująco. Tak też więc będzie w kolejnej części. Na pewno nie raz zaskoczymy czytelników i zagramy na ich uczuciach. Poczarujemy, powalczymy i poromansujemy. Rozwiążemy też więcej wątków, aby tym tomem zamknąć już pewną całość.

W książce pojawia się wiele wątków. Czy wszystkie były Waszym pomysłem, czy gdzieś poszukiwałyście inspiracji?

„Klątwa” czerpie głównie z naszych młodzieńczych zapisków. Gdy przebywając na urlopach macierzyńskich, zdecydowałyśmy, że przepiszemy naszą pierwszą powieść jeszcze z licealnych zeszytów na komputer, okazało się, że forma, styl, a nawet sama akcja powieści nie do końca nas porywa. Skorzystałyśmy za to z wymyślonych w czasach szkolnych nazw, imion, miejsc. Wybrałyśmy co ciekawsze wątki i tak powstał nasz debiut. Pisząc, nie potrzebujemy inspiracji z zewnątrz. Jesteśmy dwie, a to pomaga, gdyż robiąc burze mózgów, zadając sobie wzajemnie pytania i poszukując na nie odpowiedzi, korzystamy z własnej wyobraźni i pomysłów. Nie chcemy kopiować czy naśladować, gdyż wolimy, aby całość była wyłącznie nasza.

Zaintrygowała mnie wprowadzona w książce narracja. Raz pojawia się w pierwszej, raz w trzeciej osobie, z czego to wynika?

Gdy zaczynałyśmy pisać naszą powieść jeszcze w liceum, tak jak już wspomniałyśmy- robiłyśmy to wzorem gier RPG. Jedna z nas była mistrzem gry, kreowała świat i bohaterów – używała drugo i trzecioosbowej narracji, druga zaś poruszała się w tej fantastycznej rzeczywistości swoją postacią, stosując pierwszoosobową narrację. Choć z biegiem czasu zmienił się nasz sposób współpracy i teraz w takim samym stopniu tworzymy realia książki, to nie potrafiłyśmy zarzucić formy dwóch narracji. Tak pisałyśmy od zawsze i tak już pozostanie. Dzięki pierwszej osobie czytelnik może bardziej utożsamić się z główną bohaterką, poznać lepiej jej myśli i uczucia. Z kolei opisywanie postaci, miejsc i wydarzeń z perspektywy trzeciej osoby pozwala na obiektywną ocenę sytuacji.

A jakiego typu książki lubią czytać autorki „Klątwy przeznaczenia”? Macie ulubionych pisarzy, tytuły? Czego Waszym zdaniem nie może zabraknąć w dobrej książce?

Obecnie brakuje nam czasu na lekturę. Pochłonięte obowiązkami domowymi, opieką nad dziećmi, a teraz na dodatek promocją książki, z trudem znajdujemy chwilę na pisanie powieści, a co dopiero na czytanie literatury innej niż dziecięca. Nie zawsze jednak tak było. Jako licealistki zaczytywałyśmy się w „Trzech Muszkieterach”. Uwielbiałyśmy opowieści o rycerzach i księżniczkach. Monikę dodatkowo fascynował świat fantastyki i z uwagą śledziła losy „Wiedźmina” A. Sapkowskiego oraz zgłębiała „Władcę Pierścieni” Tolkiena. Sylwia zaś wielokrotnie przeczytała „Dumę i uprzedzenie” Jane Austen. Fascynowały ją także książki pióra Isabel Allende, zmysłowość, z jaką zostały napisane i użyty w nich realizm magiczny. Nasze wczesne upodobania wpłynęły niewątpliwie na to, jak piszemy, o czym piszemy i czego poszukujemy w dobrej książce. Jeśli miałybyśmy podsumować cechy dobrej lektury, byłyby to: wciągająca akcja z zaskakującymi zwrotami, niebanalni bohaterowie, koniecznie wątek romantyczny, trochę dramatu, niebezpieczeństwa, dla Sylwii najlepiej szczęśliwe zakończenie, natomiast dla Moniki- im mroczniej, tym ciekawiej.

Bardzo dziękuję za miłą rozmowę!

Czytelników zachęcam do lektury recenzji „Klątwy przeznaczenia” i odwiedzenia fanpage’a autorek.

16900006_10202897736960568_1897574088_n

Komentarze

komentarze

One Reply to “„A może pogramy”? – o kulisach powstania „Klątwy przeznaczenia””

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook IconTwitter IconŚledź nas n Instagramie!Śledź nas n Instagramie!

Korzystając z tej witryny akceptujesz politykę prywatności więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close